Klan Bridgertonów powraca. Czy i tym razem książka mnie zachwyciła? Zapraszam do zapoznania się z recenzją trzeciego tomu serii ,,Bridgertonowie” – ,,Propozycja dżentelmena”.

Nawet w najpiękniejszych snach, Sophie Beckett nie marzyła o tym, że będzie mogła pójść na bal maskowych u lady Bridgerton. Jednak dzięki pomocy życzliwej służby, która zaplanowała wszystko w najdrobniejszych szczegółach, Sophie mogła na kilka godzin stać się prawdziwą księżniczką, która oczarowała wszystkich na sali. Szczególną uwagę na piękną nieznajomą zwrócił Benedict Bridgerton, który gdy tylko ją zobaczył, postanowiła, że będzie ona jego. Jednak gdy wybiła północ, ukochana znika i nikt nie wie kim, ona była. Od tamtej pory Benedict nie może o niej zapomnieć, jego mury kruszą się jednak gdy poznaje czarującą pokojówkę. Czy ta para ma szansę na szczęście?

Życie Sophie bardzo przypomina historię znanego wszystkim Kopciuszka. Ma ona ojca, który nigdy jej nie uznał, lecz zdecydował się wziąć ją na wychowanie. Jej sytuacja bardzo się jednak zmienia, gdy hrabia postanawia się ożenić. Jego nowa małżonka nie toleruje Sophie, a jej dwie córki, nie są do niej przychylnie nastawione, zwłaszcza jedna z nich. Sytuacja pogarsza się, jeszcze bardziej, gdy hrabia umiera, a jego żona robi z Sophie służącą, której nic nie płaci, tylko wymaga rzeczy ponad jej siły. Dalej już, tak jak w znanej historii, jest bal, podczas którego biedna dziewczyna poznaje przystojnego arystokratę, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, a następnie wybija północ i dziewczyna znika. Zakochany młodzieniec szuka swojej ukochanej, jednak na próżno i tutaj podobieństwa się kończą.

Bardzo lubię styl Quinn i historię Kopciuszka, dlatego tym chętniej sięgnęłam po „Propozycję dżentelmena” (która swoją drogą taką propozycją godną dżentelmena to raczej nie była). I tak jak w przypadku poprzednich tomów, tak i podczas tego bardzo miło spędziłam czas. Miałam w planach rozłożyć czytanie na kilka dni, jednak książka tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją na raz, ale świadczy to tylko o tym, jaka była ona dobra.

Już od samego początku było czuć chemię pomiędzy Sophie i Benedyktem, która z czasem tylko się pogłębiała. Uwielbiałam czytać jak sobie dogryzają. Sophie ma bardzo cięty język, a Benedict tylko cały czas ją podpuszczał.

W tej części został poruszony temat różnic społecznych, które uniemożliwiały parze zakochanych bycie razem. Niestety, nawet dzisiaj często nie robi się tego czego się pragnie, bo co ludzie powiedzą lub w niektórych kręgach czegoś nie wypada robić.

Tak jak i w poprzednich częściach podoba mi się okładka, jednak nadal ubolewam, że nie można zdjąć logo Netflixu, który nie ma co ukrywać, tylko szpeci okładkę. Książka dostępna jest też w formie audiobooka, dostępnego na stronie Audioteki, i czytana jest przez znaną z poprzednich części –  Agnieszkę Krzysztoń.

Podsumowując, książkę polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają romanse historyczne. Nie mogę się już doczekać historii Colina i Penelope, to może być naprawdę wybuchowa historia.

Ocena 10/10

Honorata Jamroży