Każdy z nas miewa sny. Czy nie wspaniałą umiejętnością byłoby móc zabierać z nich dowolne przedmioty? Samochody, pieniądze, ubrania. Brzmi jak marzenie. Co jednak jeśli w zamian mogą się urzeczywistnić także nasze koszmary? Z tym właśnie musi zmierzyć się Ronan w powieści Złodzieje snów w drugim tomie cyklu Kruka Maggie Stiefvater.

Blue, Gansey, Adam, Ronan i Noah kontynuują poszukiwania Glendowera. Jednak po wydarzeniach z pierwszego tomu podchodzą do tego ostrożniej i z większym namysłem. Na pierwszy plan wysuwają się bardziej działania Ronana, który okazuje się posiadać dar wykradania przedmiotów ze snów tak jak jego ojciec. Wiele osób chciałoby wykorzystać takie umiejętności, chłopak zastanawia się więc, czy nie miały one wpływu na śmierć jego ojca. Przez kolejne strony powieści odkrywa coraz więcej rodzinnych tajemnic, uczy się panowania nad swoim darem oraz walczy z koszmarami.

Również tutaj wydarzenia opisane są z perspektywy różnych bohaterów, jednak tym razem dominuje Ronan, a Blue schodzi na trochę dalszy plan. Przyznam szczerze, że po tej części bardzo polubiłam Ronana – jego niepokorny charakter, nie tak bardzo ugładzony jak to jest w przypadku Ganseya jest bardzo interesujący. Ponadto mimo wybuchów agresji i szalonych działań wydaje się być najbardziej „wiarygodny” ze swoich przyjaciół, czuć że taka postać o takim charakterze mogłaby istnieć naprawdę. Na niekorzyść zmienił się niestety Adam, który zaczyna być irytującym bohaterem. Niestety bardzo mało było Noaha, który właściwie pojawia się i znika, mam nadzieję, że w dalszych tomach będzie go nieco więcej. Ponadto pojawia się nowa postać – Szary Mężczyzna, który jest… płatnym mordercą. Przyznam szczerze, że to intrygująca postać i autorka tu naprawdę potrafiła zaskoczyć. Jednak podejście innych bohaterów do niego wydaje się być niestety bardzo sztuczne i zupełnie nierealne w prawdziwym życiu. Przez to właściwie cały efekt Szarego został zmarnowany, bo co prawda rodzina Blue może i jest ekscentryczna, ale nie sądzę żeby aż tak, by wiedząc kim owy mężczyzna jest tak po prostu pić z nim herbatkę.

Akcja ma tu równie szybkie tempo co w pierwszej części, może nawet jeszcze szybsze, ale przez to, że już nie wszystko trzeba wyjaśniać całość czyta się płynniej. Bardzo fajnym zabiegiem jest w pewnym stopniu odejście od poszukiwań – one oczywiście nadal trwają, ale widać, że poza nimi może też dziać się wiele niezwykłych wydarzeń. Dzięki temu właściwie nie wiadomo o czym będzie kolejna część, a autorka naprawdę potrafi zaskakiwać. Chociaż ostatnie akapity mogą już naprowadzać na nową fabułę, tak samo jak zrobiła to pierwsza część z drugą.

W całości znalazł się jednak dla mnie pewien duży minus – element romansu. Uczucia Blue nagle się zmieniły. Właściwie nawet nie wiadomo kiedy, nie wiadomo dlaczego, przesłanek ku temu raczej nie było zbyt wiele. To nie dość, że stawia bohaterkę w bardzo złym świetle, ot kochliwa nastolatka, to jeszcze sprawia, że posypało się to co uznałam za plus poprzedniej części, czyli to, że jej wybór nie był tak oczywisty jak by się dla fabuły mogło wydawać. Przy takiej zmianie oczekiwałabym więcej elementów wskazujących na jej uczucia. Na szczęście właściwie wątek romantyczny jest tutaj jeszcze mniejszy niż w pierwszym tomie, więc nie psuje przyjemności z czytania. Złodzieje snów są bowiem tak wciągający, że pochłonęłam ich w naprawdę ekspresowym tempie. Znów mamy pełno magii, nieprzewidywanych zwrotów, a z każdą odpowiedzią jaką zyskujemy pojawiają się nowe pytania. Wszystko opisane tak plastycznie i z klimatycznie, że momentami przechodzą ciarki.

A czy wy odważylibyście się wyciągnąć rękę po przedmioty ze snów?

Ocena: 7/10

Magdalena Ostrowska