Zdarzają się tytuły niepozorne, które łatwo przeoczyć w morzu innych dostępnych na rynku pozycji, a których pominiecie jest wielką stratą dla czytelnika. Taką właśnie niepozorną pozycją, na którą sama pewnie nie zwróciłabym uwagi, był dla mnie Uśpiony księżyc Kano Miyamoto. A byłaby to naprawdę wielka strata, bowiem autorka w dwóch tomach zamknęła niesamowicie klimatyczną historię, z elementami paranormalnymi, podróżami w czasie, tajemnicą z przeszłości i do tego przesyconą japońskim folklorem.
Akihiko po siedemnastu latach nieobecności powraca do rodzinnego domu, pragnąc dowiedzieć się czegoś więcej na temat ciążącej nad ich rodem klątwy, która dotyka jego męskich przedstawicieli, powodując ich przedwczesną śmierć. Na miejscu łączy siły ze swoim kuzynem imieniem Ren, nad którym również wisi to samo widmo. I choć szybko okazuje się, że poszukiwania odpowiedzi na przyczynę złowrogiej tajemnicy, utykają w martwym punkcie z powodu braku jakichkolwiek poszlak, pewnej nocy zdarza się coś, co daje mężczyznom nową nadzieję. Akihiko cofa się w przeszłość, gdzie poznaje swojego przodka – Eitaro – również poszukującego wyjaśnienia czym jest ciążąca nad rodem klątwa. Trójka mężczyzn, choć oddzielona okresem ponad stu lat zaczyna wspólne śledztwo. Jednak czy zdążą odkryć prawdę nim będzie za późno?
Autorka w swojej mandze łączy wątki paranormalne inspirowane japońskim folklorem i podróże w czasie w historię śledztwa dziejącego się jednocześnie w teraźniejszości jak i Japonii okresu Meiji – czyli ponad sto lat przed czasami, w których żyją jej bohaterowie. Całość przesycona jest mocnym klimatem grozy i niepewności, choć nie jest to horror w typowym tego słowa znaczeniu. Uśpiony księżyc opiera się raczej na powolnym budowaniu poczucia osamotnienia i beznadziei, która przytłacza bohaterów poszukujących odpowiedzi na to czym jest (i jak ją pokonać) klątwa ciążąca na ich rodzie. Całość układa się w nad wyraz intrygujący obraz i chęć poznania odpowiedzi na drążące bohaterów pytania sprawia, że od tytułu trudno się oderwać, aż do odkrycia zakończenia historii. Do tego wszystkiego warto jeszcze napomnieć o dobrze napisanym wątku romantycznym i świetnie nakreślonych relacjach między postaciami i nie mówię tu wyłącznie o uczuciach natury romantycznej. Uśpiony księżyc to pozycja nastawiona na współpracę między bohaterami, bowiem jedynym sposobem na pokonanie klątwy jest połączenie sił i nie tylko wykorzystanie nadnaturalnych zdolności, którymi są obdarzeni, ale przede wszystkim ruszenie głowami i połączenie zdobytych wskazówek w jedną całość. Czytelnik nie doświadczy więc tu dynamicznych zwrotów akcji, bowiem całość opiera się na powolnym zbieraniu poszlak, które mają doprowadzić do rozwiązania sprawy. Nie oznacza to jednak, że choć na chwilę można się przy tej pozycji nudzić.
Głównymi bohaterami mangi jest trójka mężczyzn – Akihiko, Ren i pochodzący z okresu Meiji – Eitaro. Każdy z nich posiada pewną niezwykłą zdolność, która okaże się kluczowa do rozwiązania tajemnicy klątwy – przykładowo Akihiko potrafi przenosić się w czasie, co umożliwia mu spotkania z Eitaro. Każdy z bohaterów posiada bogatą osobowość, a autorka wykonała kawał dobrej roboty kreśląc relacje między mężczyznami. Nie będę nikomu odbierała przyjemności ich poznania, pokuszę się więc jedynie o krótkie przedstawienie jednego z nich, a mianowicie Rena. Młody chłopak w obliczu krążącego nad nim zagrożenia przyjmuje postawę chwytania chwili – postanawia jak najlepiej wykorzystać dany mu czas, skupiając się na przyjemnościach, jednocześnie unikając nawiązana jakichkolwiek trwalszych relacji z innymi osobami, nie chcąc ich zranić swym odejściem. Autorka skupia się więc na pokazaniu różnych zachowań osób nad którymi wisi widmo śmierci, a postawa Rena to tylko jeden z przykładów.
Jako, że to pozycja z gatunku boys love warto także pochylić się nad przedstawionym wątkiem romantycznym, który został nad wyraz realistycznie oddany. Rosnące między bohaterami uczucie jest nad wyraz widoczne, choć nie świadczą o nim płomienne wyznania, a zachowanie bohaterów i sposób w jaki wzajemnie się traktują. Należą się autorce za to ogromne brawa – ponieważ nakreślenie uczucia między dwoma osobami w ten sposób jest znacznie trudniejsze niż zwykłe wsadzenie w usta stworzonych przez siebie bohaterów słów typu: Kocham Cię. I choć w mandze nie brakuje intymnych zbliżeń między postaciami, są one narysowane oszczędnie, co sprawia, że tytuł nie powinien odstraszyć osób nie przepadających za gatunkiem boys love – a zdecydowanie nie powinny one się nim zniechęcać, bowiem stracą naprawdę dobrą historię. Warto także pamiętać iż wątek romantyczny stanowi tu wyłącznie dodatek, a nie główną oś fabuły.
Całości dopełnia piękna kreska. Zarówno jeżeli chodzi o staranne projekty postaci , dbałość o oddanie charakterystycznych dla japońskiej kultury elementów – w tym tradycyjnych strojów, jak i tła. Osobiście byłam zachwycona rysunkami posiadłości rodu, w której dzieje się większość akcji. Puste pomieszczenia i długie korytarze świetnie oddawały klimat historii, wywołując w czytelniku jakże pożądany przy tego typu opowieściach dreszczyk grozy.
Wydanie również prezentuje się nad wyraz dobrze – okładki przedstawiające trójkę głównych bohaterów utrzymane zostały w ciemnej kolorystyce i prezentują się nad wyraz elegancko. Wewnątrz tomików zawarte zostały pojedyncze kolorowe strony, a pierwszy tom zamykają dodatkowo wyjaśnienia od tłumacza, pozwalające zrozumieć co trudniejsze zwroty i elementy kultury japońskiej mniej zaznajomionym z tamtejszą kulturą czytelnikom.
Uśpiony księżyc to zdecydowanie najlepsza pozycja z gatunku boys love, którą przyszło mi czytać, a co więcej jest to jedna z lepszych dwutomowych mang z jakimi miałam okazję się zapoznać. Historia intryguje i trzyma w napięciu, niemalże do ostatnich stron czytelnikowi towarzyszy poczucie niepewności i czyhającego na bohaterów zagrożenia. Ta niesamowicie klimatyczna opowieść zamknięta w dwóch tomach powinna zainteresować wszystkich miłośników tajemnic, grozy i japońskiego folkloru, a tym bardziej nie powinni oni się zrażać iż pozycja zawiera wątki yaoi. Podstawą jest tutaj dobrze napisana fabuła, a nie przedstawienie romansu między dwoma mężczyznami – choć on z kolei będzie stanowił dodatkowy atut dla miłośników pozycji z gatunku boys love. Na zakończenie dodam wyłącznie tyle: gdyby wszystkie mangi z gatunku boys love posiadały tak dobrą fabułę jak Uśpiony księżyc zostałabym fanką gatunku.
Ocena: 9/10
Sara Glanc
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Kotori.
Sama nie wiem czy dałabym radę przeczytać tę mangę. Nie jestem fanką boys love, ale historia wydaje się być naprawdę ciekawa. Uwielbiam mrok, tajemnice i grozę. Mimo wszystko wątek yaoi, choć jest poboczny i wielkiego znaczenia nie odgrywa, to jednak jego obecność mnie odstrasza. Oczywiście główny wątek to punkt zaczepienia, którego szukałabym w zwykłych romansach, żeby jakoś je przetrwać. Moja niechęć jest niestety zbyt duża, żebym mimo wszystko sięgnęła po ten tytuł. Może faktycznie dużo stracę, ale nic nie poradzę. 😀
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May
Ja także nie jestem fanką boys love, a kiedyś nawet unikałam tego typu pozycji. Z czasem jednak zaczęłam się przekonywać, że nie warto skreślać dany gatunek i warto się otworzyć na nowe rzeczy. W tym przypadku spory udział miały koleżanki, które wybrały dla mnie kilka łagodniejszych pozycji z dobrymi historiami, dzięki którym przekonałam się do tego typu pozycji i nie żałuję. Nadal nie nazwałabym się fanką yaoi i oceniam tego typu pozycje pod nieco innymi kategoriami, ale wydaje mi się, że nie ma w tym nic złego. A nawet takie spojrzenie nieco z boku może trafić do osób, które nie miały, bądź miały mało do czynienia z tym gatunkiem.
A „Uśpiony księżyc” jest naprawdę fantastycznie opowiedzianą historią i jeżeli będziesz kiedyś miała okazję zapoznać się z tym tytułem, to radzę „zaryzykować” 😉 Myślę, że będzie warto 🙂
No też prawda, należy się przekonywać do nowych gatunków, dlatego staram się otwierać na coraz nowsze i to nawet te, których nienawidzę i unikam jak ognia. Najwyżej albo się do nich przekonam, albo do reszty znienawidzę. Xd
Jest jednak jeden wyjątek, którym właśnie są yaoi i yuri. Naprawdę mnie nie ciekawią, bo nie opowiadają w zasadzie o niczym więcej niż miłości dwóch tych samych płci. Przydałaby się właśnie taka historia jak ta, żebym do reszty się nie zanudziła. Mimo tego mam pewne obawy względem tych gatunków. Może kiedyś się przełamię i spróbuję. Na pewno to jeszcze nie teraz, jednak kiedy nadarzy się jakaś okazja w przyszłości to może sięgnę. 😛
Historia wydaje się naprawdę ciekawa i mam nadzieję, że jest również niebanalna. Dziś zastanawiałam się nad kupnem, ale po zobaczeniu, że jest to BL pomyślałam „kurcze, kolejne yaoi z jakimś wątkiem tajemnicy”, a okazuje się, że to wątek miłosny jest tutaj dodatkiem. Nie mam nic do BL, bardzo je lubie, ale muszę przyznać, że często zachowania bohaterów są zbyt przerysowane i, jakby to ująć, nieprawdopodobne? Stąd też mało co już mi się podoba w tym gatunku i bardzo fajnie, kiedy wychodzi coś zupełnie innego. Może po wypłacie się skuszę na kupno 😀
Historia jest świetna i bardzo klimatyczna, zaczynając lekturę mangi nie sądziłam, że aż tak się wciągnę. A co do wątku miłosnego – choć jest on tutaj tylko dodatkiem jest bardzo dobrze poprowadzony, zachowania i relacje między bohaterami zostały wyjątkowo realistycznie przedstawione – to również bardzo mi się podobało, dlatego szczerze polecam zakup „Uśpionego księżyca” 🙂
Teraz mogę śmiało powiedzieć, że recenzja wbiła mnie w ziemię. Zainteresowałaś mnie tym na tyle, że jeśli w najbliższym czasie wybiorę się do sklepu z mangami, to poszukam tego tytułu i sama sprawdzę, czy ta historia mnie porwie. To pewnie dlatego, że uwielbiam, kiedy w książkach pojawia się jakaś tajemnica, a tutaj zdecydowanie jej nie zabraknie. Akurat od pewnego czasu nie mam nic do BL, ale to wszystko za sprawą mojej koleżanki, która przekonała mnie do poczytania czegoś innego. Poza tym myślę, że dzięki rysunkom w mrocznym klimacie, jeszcze bardziej ciągnie mnie do rozwiązania zagadek razem z bohaterami. 🙂
Pozdrawiam,
Nath