Nie ukrywam, że trylogia ,,Zapomniana księga” kupiła mnie opisem fabuły, a że nie dawno na rynku pojawiło się nowe wydanie, które prezentuje się obłędnie, nie zastanawiałam się zbyt długo nad sięgnięciem po książki. Podczas lektury ,,Strażnika” czeka nas zamach, świat po apokalipsie, słowiańskie demony i wiele więcej…

,,Strażnik” rozpoczyna się od zamachu, którego światkiem jest nastoletni bohater przebywający na zagranicznej wycieczce szkolnej, następnie zostajemy przeniesieni siedem lat w przyszłość, która rysuje się niczym jedna z postapokaliptycznych wizji – ludzkość pozbawiona prądu praktycznie cofa się do czasów średniowiecza, a jakby tego było mało, okazuje się, że katastrofa przebudziła byty przypominające istoty ze słowiańskich wierzeń, które zaczynają polować na ludzi. Zdawałoby się, że sporo i książka będzie obfitowała w sporo akcji, a fabuła będzie wręcz pruła do przodu.

Niestety czegoś w książce zabrakło by czytało się ją z zapartym tchem. Fabuła zdaje się wręcz proziaczna i choć miło, że autorka skupiła się na pokazaniu codzienności ludzi zmuszonych do życia w świecie pozbawionym wygód współczesnej techniki, to jednocześnie elementy które miały trzymać w napięciu zeszły na drugi plan. Niby mamy potwory i wszechobecną grozę jaką wywołują one w ludziach, ale jakoś nieszczególnie idzie ją odczuć. Spotykamy zaledwie kilka takich istot i mam wrażenie, że nie poświęcono im odpowiedniej uwagi. Zabrakło też zwrotów akcji czy emocjonujących wydarzeń z wyłączeniem początku i samego końca książki panuje przytłaczająca monotonia i gdyby nie lekkość pióra pisarki książkę źle by się czytało.

Sami bohaterowie także książki nie bronią, mimo iż jest ich dość sporo jakoś nieszczególnie zapadają oni w pamięć. W przypadku głównego bohatera zabrakło mi jakiegoś głębszego zarysowania jego psychiki, choć i tak jest on jedną z lepiej napisanych postaci. Problemem jest bohaterka prosperująca do miana głównej postaci kobiecej – Iza. Z jednej strony miała  ona stanowić przykład silnej postaci kobiecej, z drugiej zdecydowanie za często miewa dziwne wahania nastrojów i chciałoby się wręcz powiedzieć, że strzela fochami niczym z karabinu.

Przyznam szczerze, że zakończenie książki mocno mnie zdenerwowało. Nie dlatego, że było czymś czego zupełnie się nie spodziewałam, ale dlatego (żeby nie zdradzać zbyt wiele), że ostatnie strony sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać jaki sens miała reszta książki. Przyznam szczerze, że był to pierwszy tego typu przypadek po skończonej lekturze i musiało trochę czasu minąć zanim zdecydowałam się sięgnąć po drugi tom trylogii.

Podsumowując, lektura ,,Strażnika” wywołała u mnie mieszane uczucia, z jednej strony mamy naprawdę ciekawy pomysł, z drugiej trudno się oprzeć wrażeniu, że nie wykorzystano w pełni jego potencjału. Dochodzi też sprawa zakończenia, które może wywołać dwie reakcje w czytelnikach: frustracje lub jak najszybszą chęć sięgnięcia po ciąg dalszy by przekonać się o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Mimo pewnego rozczarowania postanowiłam jednak nie zakończyć swojej przygody z ,,Zapomnianą księgą”, tak więc do zobaczenia w ,,Tropicielu”.  

Ocena: 5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu We need YA.