To już 27. tom serii ,,Kuroshitsuji” autorstwa Yany Toboso. Wiele czasu upłynęło od naszego pierwszego spotkania z Cielem i jego wiernym kamerdynerem Sebastianem. Mogę powiedzieć tylko jedno: to tom, na który czekaliśmy od początków tej serii!
14 grudnia 1855r – dziesiąte urodziny Ciela, ta data jest zarówno końcem jak i początkiem. To właśnie wtedy na Ziemię zostaje przywołany Sebastian i nawiązuje pakt z młodym paniczem rodu Phantomhive. To wydarzenie odmienia losy nie tylko samego Ciela, ale o tym przecież już doskonale wiemy.
27. tom Kuroshitsuji przynosi odpowiedź na pytanie jak właściwie doszło do nawiązania paktu między Cielem i Sebastianem, na co większość czytelników czekało od początku swojej przygody z tą serią. Otrzymujemy też szersze wyjaśnienie jak właściwie miała się sprawa z bliźniętami Phantomhive, o czym była już po części mowa w poprzednim tomiku mangi. Nie będę się zbyt długo rozpisywała na ten temat, by nikomu nie psuć radości z lektury. Powiem więc krótko: to tom na który warto było czekać. Pełen emocji, mroczny, wciąga od pierwszej strony i aż żal go zamykać po skończonej lekturze. W dodatku kreska jak zwykle zachwyca, a emocje bohaterów są aż nadto widoczne na rysunkach.
Yana Toboso zaserwowała czytelnikom prawdziwą petardę tym tomem, pozostaje więc tylko trzymać kciuki by emocje nie opadały. Myślę, że nie jedna osoba odłoży ten tomik z niecierpliwością wypatrując premiery kolejnego i licząc na jeszcze większe doznania podczas dalszej lektury. W końcu zagadka przeszłości została już ujawniona, czas powrócić do bieżących wydarzeń.
Ocena: 9/10
Sara Glanc
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.
Najnowsze komentarze