Żyję już ponad siedemset lat, a pamiętam dzień ten jakby był wczoraj. 26 czerwca roku pańskiego 1284 zawitałem do pewnego miasteczka w Dolnej Saksonii. Nie było w nim właściwie nic nadzwyczajnego poza plagą popularnych w tamtych czasach gryzoni. Choć i to nie było aż tak bardzo niezwykłe. Pomogłem im, lecz Ci hucpiarze nie chcieli mi mego beneficjum wypłacić… Czy wiecie co się dalej stało? Nie? To może złóżcie na ręce Denar dla Szczurołapa a mój kompan Aleksander Michalak dopowie resztę historii…

Gabor Horthy, pochodzący z Węgier orientalista, powraca do Tybingi, swego akademickiego miasteczka. Podczas jednego ze spacerów natrafia na grób profesora Augusta Erdmanna. Staje się to przyczyną poszukiwań źródeł legendy o fleciście, podróży i badań naukowych zarówno na Starym Kontynencie jak i w Afryce. Gdyż zło nie śpi, a jego korzenie są starsze niż się to wszystkim wydaje. Poszukiwania te muszą być rozpoczęte również ze względu na samego Gabora, gdyż ten zapomniał o pewnej umowie. A teraz nadszedł czas zapłaty…

Aleksander Michalak jest doktorem zarówno historii jak i teologii. Zajmuje się religią Bliskiego Wschodu, a także judaizmem i wczesnym chrześcijaństwem. Widać w tym pewną analogię do głównego bohatera Gabora, który chyba różni się jedynie tym od autora, że prowadzi życie awanturnika. Jest on, bohater oczywiście, fuzją niespokojnego ducha rodem z Indiany Jonesa, z opanowaniem i akademicką wiedzą Roberta Langdona. I muszę przyznać, że ta mieszanka jest bardzo wybuchowa.

Michalak świetnie potrafił przedstawić życie akademickie, wątek kryminalny w połączeniu z metafizycznym, demonologicznym aspektem, napędzając fabułę głównie poprzez poszukiwania kolejnych śladów, przez badania prowadzone w bibliotekach. I nie jest to w żadnym wypadku nudne. Na to zdecydowanie nie będziecie narzekać. Będziecie się cieszyć z każdego drobnego elementu, który uda się Węgrowi odkryć, z każdego przetłumaczonego słowa. Po tej lekturze uwierzycie, że praca akademika może być Waszą pasją. Poza tym autor świetnie buduje napięcie. Najpierw wszystko brzmi delikatnie, jak żart, jednak z czasem dochodzimy do momentu, gdzie z każdą przeczytaną stroną czujemy powolne zacieśnianie się sieci intryg. Wizje, pojawiające się przebłyski w podświadomości bohatera oraz poczucie osaczenia stają się coraz gęstsze. Zaś kolejne domysły, po sprawdzeniu prowadzą do coraz to makabryczniejszych odkryć.

Za wydanie odpowiada Wydawnictwo Replika. Urokliwa okładka Mikołaja Piotrowicza cieszy oko. Podoba mi się również akcent na jednym ze skrzydełek oprawy broszurowej, na którym widnieje ilustracja Flecisty wyprowadzającego dzieci.

Książka zdecydowanie godna polecenia, szczególnie dla osób, które lubią thrillery połączone z metafizycznymi wątkami. Mam nadzieję że autor nie poprzestanie jedynie na tej przygodzie Gabora, gdyż chciałbym się spotkać z tym bohaterem jeszcze nie raz

Ocena: 8,5/10

Krzysztof Zawiszewski