W pierwszej dekadzie XXI wieku nastąpił boom na książki, które wpisują się w kanon paranormal romance dla młodzieży. Przykładem może być chociażby Zmierzch Stephenie Meyer. Ckliwa opowiastka z wątkiem romantycznym o wampirach, wilkołakach i ludzkiej dziewczynie. Na fali popularności tego cyklu wypłynęło kilka innych tytułów. Jedną z takich sag jest Bractwo Czarnego Sztyletu autorstwa J.R. Ward – zdobywczyni RT Reviewers’ Choice Award for Best Vampire Romance i RITA Award for Best Paranormal Romance.

Już na samym początku zostajemy wrzuceni w konflikt pomiędzy wampirzą „strażą” – czyli Bractwem, a Korporacją Reduktorów. Poznajemy Hardhy’ego, Tohrtura, Ghroma, Furiatha, Rankohra, Vrhedny’ego, Zbihra – czyli Braci i sługi Pani Kronik – zwierzchniczki wampirów. Poznajemy również Pana X z Korporacji Reduktorów – sługę Pana Omegi – wroga Bractwa, w momencie gdy ten otrzymuje pozycję nadreduktora. Nie będzie wielkim spoilerem gdy napiszę, że Hardhy umiera za sprawą bomby podłożonej w jego samochodzie, gdyż dzieje się to na pierwszych stronach pierwszego tomu. Jednakże jest to początek zdarzeń, wymusza on bowiem przed swą śmiercią na Ghromie – Ślepym Królu – pomoc jego córce Beth przy przemianie. Jest ona jedynie półwampirem i mogłaby nie przetrwać tej próby. Tak właśnie zaczyna się cała przygoda.

Następne tomy są przedstawieniem kolejnych zdarzeń i losów. Koncentrują się one na poszczególnych członkach Bractwa i opowieść w nich prowadzona jest za każdym razem z innej perspektywy. Możemy wczuć się w ich sytuację, poznać zarówno ich aspiracje, przeszłość i demony, które nimi targają. Postaci są wyraziste. Członkowie Bractwa to silne indywidualności. Typowi przedstawiciele męskiego świata zabójców. I nie błyszczą!!! Kobiety to zupełnie inny temat. To one są „karkiem” całej organizacji, który kręci „męską głową”. Działają z tylnych siedzeń, jednak to one głównie są motorem napędowym akcji prowadzonej przez Braci. Choć przy jedenastu tomach w pewnym momencie zaczyna się to robić trochę wtórne. Książki należą do podgatunku paranormal romance więc i wątek romantyczny pełni tutaj istotną rolę. Jednakże uważajcie – nie są to opisy dla dzieci. Autorka potrafi zarówno ukazać romantyczność jak i sado- oraz masochistyczne potrzeby. Niekiedy bywa to wulgarne i agresywne. A z pewnością sugestywne. Książki nie są również pozbawione humoru, oraz scen walk z Korporacją Reduktorów. Dostajemy więc w każdym tomie taką właśnie mieszankę, która jest dobrze strawna.

Za polskie wydanie odpowiedzialne jest Wydawnictwo Videograf II, które teraz należy do Wydawnictwa Videograf S.A. Okładki są ładne, w stonowanych kolorach. Zdjęcia zaś tak dobrane, że bardzo dobrze oddają klimat, osobę o której będzie dana część. Niestety cykl urywa się na jedenastu tomach i na dzień dzisiejszy pozostaje niedokończony. A szkoda.

Książki zdecydowanie dla starszych czytelników, dla których paranormal romance to nie tylko szkolne czasy, wampiry nie są przyjaznymi kumplami z ławki, a świat niekoniecznie zawsze musi dążyć do happy endu.

Cykl całościowo – 6.5/10

Krzysztof Zawiszewski