Nie kryliśmy swojej radości , gdy w środę dotarł do nas egzemplarz „Szczurów Wrocławia” od wydawnictwa Insignis. Radość była tym większa, że już następnego dnia nadarzyła się okazja spotkać autora osobiście. Poniżej przedstawiamy relację ze spotkania we wrocławskiej Renomie. Gorąco zapraszamy do lektury i zachęcamy do udziału w kolejnych spotkaniach – naprawdę warto.

spotkania-autorkie-insignis-kwiecien-2015-4

O „Szczurach Wrocławia” zapewne słyszał każdy kto interesuje się fantastyka, ba! śmiem wręcz twierdzić, ze informacja o najnowszej książce pana Roberta Szmidta dotarła także do wielu osób nie interesujących się tym gatunkiem. Na czym polega fenomen „Szczurów Wrocławia”? Złożyło się na to kilka czynników, po pierwsze jest to pierwsza pełnokrwista polska apokalipsa zombie, po drugie miejsce akacji – Wrocław w roku 1963 tworzy niesamowity klimat, najważniejszy jest jednak trzeci punkt, swego rodzaju pokłon w stronę fanów. Autor umieścił, a dokładniej rzecz ujmując uśmiercił, w swojej książce osoby wylosowane ze stale powiększającej się rzeszy fanów profilu powieści, który znajdziecie pod poniższym adresem: facebook.com/Szczury.Wroclawia. Pomysł ten spotkał się z wyjątkowym entuzjazmem ze strony fanów, co można było zobaczyć już na godzinę przed rozpoczęciem spotkania! Niecodziennie się zdarza, ze przychodząc z książką w ręce, na dzień dobry zostajesz spytany: „Jesteś ofiarą?”.

spotkanie-z-robertem-szmidtem-24-kwietnia-2015-2

Jeszcze nie wybiła 18 na zegarach, a już zabrakło miejsc siedzących.

Emocje już od samego początku były ogromne, radość fanów podczas odbierania edycji kolekcjonerskich, a następnie poszukiwania przez bohaterów powieści fragmentów w których giną. Po prostu bezcenne. A to wszystko jeszcze zanim zaczęło się właściwe spotkanie. Warto było przyjść wcześniej i wziąć w tym udział, bądź po prostu zając miejsce siedzące, które dość szybko się skończyły. Ci, którzy zerkają na nasz fanpage na FB już wczoraj mieli okazję zobaczyć album pełen zdjęć ze spotkania, mieli okazję przekonać się, że zainteresowanie wydarzeniem było naprawdę spore, a co ważniejsze nikt nie miał szansy nudzić się nawet przez chwilę i wszyscy wyszli z niego zadowoleni.

Sam wywiad okazał się równie interesujący. Autor w zabawny, a jednocześnie inteligentny sposób opowiadał o genezie pomysłu na powieść o zombie. Nie krył przy tym, ze po ciężkim dniu pracy lubi odstresować się przy grach, w których wybijamy hordy zombie, jednak inspiracją do książki przede wszystkim były wspomnienia o rzeczywistych wydarzeniach z 1963 roku – kiedy to miasto dotknęła epidemia czarnej ospy. Prawda historyczna stała się punktem wyjścia do stworzenia pełnokrwistej historii o zombie, w której poza hektolitrami krwi będziemy mogli doświadczyć realiów tamtych czasów wyjątkowo wiernie odwzorowanych. Nie obyło się także bez informacji na temat kolejnej części, co więcej autor rozważa także rozbudowanie serii do uniwersum przypominające te znane z Metra czy S.T.A.L.K.E.R.a, których akcja rozrosłaby się na inne miasta. wszystko zależy od sukcesy książki, za który mocno trzymamy kciuki. Wiele osób ucieszą także wstępne plany wydania drugiego tomu „Łatwo być bogiem” na początku przyszłego roku oraz zapowiedź zupełnie nowego tytułu.

spotkanie-z-robertem-szmidtem-24-kwietnia-2015-3

Pamiątkowe zdjęcie, tych którzy zginęli na łamach „Szczurów Wrocławia”.

Entuzjazm ze strony zebranych osób nie osłab w trakcie wywiadu i pan Robert został wręcz zasypany pytaniami, na które odpowiadał z równym zapałem. Można było usłyszeć wiele ciekawych opowieści i anegdot, a także o kontaktach z innymi polskimi autorami, kondycją polskiej fantastyki i poparciu autora dla debiutujących pisarzy, o czym świadczy chociażby zamieszczone na końcu szczurów opowiadanie „Horda” Artura Olchowego.

spotkanie-z-robertem-szmidtem-24-kwietnia-2015-4

Egzemplarz, na którym wpisywali się, dla autora, zabici w książce fani, oraz dedykacja dla KZTK! Serdecznie dziękujemy.

Na koniec można było prywatnie porozmawiać z autorem i otrzymać autograf z dedykacją. Panu Robertowi nie można odmówić szacunku do fanów, dla każdego kto chciał znalazł czas i widać było, że sprawia mu to równie dużo radości co zebranym osobom. Z resztą nie tylko fani przyszli tutaj po autografy, autor również przeznaczył jeden egzemplarz na podpisy od bohaterów swoich powieści. Spotkanie z Robertem Szmidtem było pełne pozytywnych emocji i niezapomnianych wrażeń. Pod względem podejścia do fanów, wielu autorów mogłoby się uczyć od pana Roberta. Z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnej okazji do spotkania z autorem. Tych, którzy nie mieli okazji uczestniczyć we wczorajszym spotkaniu gorąco zachęcam do wybrania się na Pyrkon bądź Warszawy 29 kwietnia.

Sara Glanc