Wizyta na tegorocznych Wrocławskich Targach Dobrych Książek obfitowała w wiele miłych spotkań, do jednego z nich należała rozmowa z Emilią Kiereś – którą wypytałam między innymi o jej najnowszą książkę ,,Złotą gwiazdkę”. Jeżeli pragniecie już teraz poczuć świąteczny klimat, polecam zarówno lekturę książki jak i poniższego wywiadu!

Jako że niedawno miała premierę Pani najnowsza książka – ,,Złota gwiazdka” pozwolę sobie zacząć wywiad od pytań właśnie o nią. To, że pozycja ta idealnie wpasowuje się w świąteczny klimat wskazuje już sam tytuł,jest to także kontynuacja losów bohaterów znanych ze ,,Srebrnego dzwoneczka”. Może pragnie Pani zdradzić czytelnikom nieco więcej na temat tego, co czeka ich podczas lektury?

Nie chcę zdradzać za dużo, z oczywistych powodów – ale mogę powiedzieć, że głównym bohaterem „Złotej gwiazdki” jest Antek, ten sam, który przychodzi na świat na ostatnich stronach„Srebrnego dzwoneczka”. Tutaj ma już dziewięć lat – i nowego braciszka, który niedawno się urodził. W „Złotej gwiazdce” staram się przedstawić z perspektywy starszego brata, jak to jest, kiedy w domu pojawia się nowy, mały człowiek,który – siłą rzeczy – zajmuje uwagę całej rodziny. Poza Antkiem pojawia się tu po raz pierwszy jego kuzynka Tereska, a także tajemnicza „Czerwona Czapeczka”. Ona też boryka się z pewnym rodzinnym kłopotem – a Antek i Tereska starają się jej pomóc.

Czy od początku wiedziała Pani, że ,,Srebrny dzwoneczek” doczeka się kontynuacji? Czy może pomysł przyszedł nieco później?

Nie, nie chciałam tworzyć serii.Wszystkie moje książki są samoistnymi, niezależnymi od siebie historiami. No,może poza „Haczykiem”: tutaj w tle pojawiają się na chwilę dorosłe już postaci z „Kwadransa” – ale nadal są to dwie niezależne opowieści.

„Srebrny dzwoneczek” też miał taki być. Tymczasem spodobał się małym czytelnikom i ich rodzicom na tyle, że coraz częściej słyszałam prośby o ciąg dalszy. Uznałam, że skoro jest taka potrzeba, mogę podjąć wątek i spróbować opowiedzieć coś ważnego i ciekawego – i tak napisałam „Złotą gwiazdkę”. Po ośmiu latach od ukazania się „Srebrnego dzwoneczka”!

,,Złotą gwiazdkę”, tak samo jak ,,Srebrny dzwoneczek”, zdobią ilustracje autorstwa Pani matki – Małgorzaty Musierowicz. Jako że obie książki opowiadają przygody dzieci – chciałam się spytać, jak wspomina Pani własne dzieciństwo? Czy było ono wypełnione książkami?

Nie mogło być inaczej! Wszędzie w domu pełno było książek – swoją przyjaźń z nimi zaczęłam od obrywania grzbietów tym z najniższych półek. Ale potem dość szybko nauczyłam się czytać i wnętrze książek zaczęło mnie interesować znacznie bardziej niż ich oprawa.

Wiele z Pani książek kryje w sobie elementy charakterystyczne dla baśni- osobiście najmilej wspominam lekturę ,,Rzeki” i ,,Brata”, które ujęły mnie swoim klimatem. Odpowiedź na pytanie, czy lubi Pani baśnie będzie więc pewnie oczywista, lecz czy ma Pani jakąś, która w szczególności jest bliska Pani sercu?

Cieszę się, że podobają się Pani „Rzeka” i „Brat”, sama też je lubię, choć pewnie w nieco inny sposób.

Moja fascynacja od dzieciństwa to baśnie braci Grimm. Jedne oczywiście podobały mi się mniej, inne bardziej.Części z nich bałam się okropnie – ale i tak je lubiłam i wciąż do nich wracałam. Zresztą dopiero czytając je po latach, już jako dorosła,uprzytomniłam sobie, jak bardzo niektóre z nich są przerażające i krwawe, czasem okrutne. Ciekawe, że będąc dzieckiem prawie tego nie zauważałam.

A ulubiona baśń braci Grimm? Wiele jest takich. Zawsze lubiłam „Roszpunkę”, „Kopciuszka” znałam prawie na pamięć,ale właśnie w tej grimmowej wersji : „Białe gołąbeczki, szare turkaweczki i wszystkie ptaszki podniebne!”. „Kuma Śmierć” – niesamowity obraz groty pełnej świec odmierzających życie poszczególnych ludzi wrył mi się na zawsze w pamięć,to chyba jedno z moich mocniejszych wrażeń literackich! Kolejne ulubione: „Jednooczka, Dwuoczka i Trójoczka”, „Dziewica Malena” zamknięta w wieży. No i „Gęsiareczka”– do dzisiaj pamiętam jej konia, Faladę (bardzo mi się podobało to imię), i jego słowa: „O, królewno, biegasz za gąskami! Gdyby to matka twa widziała,serce by pękło jej z żałości!” 😉

Czy to iż Pani matka jest pisarką sprawiło, że Pani również zdecydowała się pisać książki?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno ten fakt nie pozostał bez wpływu, chociaż nigdy nie myślałam:„zostanę pisarką, tak jak mama”. To się właściwie samo stało…

Czy z którejś ze swoich książek jest Pani w szczególności dumna?

Lubię je wszystkie. Ze wszystkich jestem zadowolona – w przeciwnym razie w życiu nie pokazałabym ich wydawcy.Staram się, żeby każda była dopracowana w najmniejszych szczegółach, jestem perfekcjonistką i mogłabym poprawiać w nieskończoność.

Mam wielką słabość do „Rzeki”. Bardzo zżyłam się z jej bohaterem, Kilianem. Na wiosnę wyjdzie moja nowa książka – i do jej bohaterów mam podobny stosunek. Są mi niezwykle bliscy, prawie tak, jakby żyli naprawdę. Ale to nie to samo, co szczególna duma z książki. Hm… Może najbardziej dumna jestem z „Haczyka” – pisałam go najdłużej,bo wymagał najwięcej drobiazgowej pracy i w końcu udało mi się wszystko dopiąć na ostatni guzik.

Ale to naprawdę niebywale trudne pytanie!

Pani pozycje kierowane są głównie do dzieci i młodzieży, choć z własnego doświadczenia powiem, że i dorosłym mogą sprawić one sporo radości -ujmując ciepłem i niezwykłym urokiem. Chciałam jednak spytać skąd decyzja opisaniu właśnie dla młodszych czytelników? I czy nie kusi Pani napisanie również powieści dla dorosłych? 

Cieszę się, że nie tylko dzieciom podobają się moje książki! Ale nie chciałabym pisać dla dorosłych czytelników. Chyba sama czuję się na to ciągle za mało dorosła 😉 Dobrze rozumiem się z dziećmi, tak mi się wydaje, i przy tym raczej pozostanę.

Jaka jest Pani ulubiona pozycja? A może pamięta Pani swoją ulubioną książkę z dzieciństwa?

Z dzieciństwa: baśnie braci Grimm, jak już wspomniałam; „Bracia Lwie Serce”, „Lotta z ulicy Awanturników”,„Ronja, córka zbójnika” – czyli Astrid Lindgren. „Dziadek do orzechów”. Wszystko Ewy Szelburg-Zarembiny. A później: „Winnetou” i „Trzej muszkieterowie”.

Ale pyta Pani też o „dorosłe”lektury. A zatem: Mickiewicz, Baczyński i Wierzyński – trzech moich ukochanych poetów (niekoniecznie w tej kolejności). Bolesław Prus. Siostry Brontë. Wilkie Collins. Kazuo Ishiguro. Leopold Tyrmand. Stanisław Dygat. W.G. Sebald.Mogłabym jeszcze długo wymieniać!

Chyba każdy mól książkowy zgodzi się, że książka jest zawsze dobrym prezentem – czy są jakieś pozycje, które w szczególności polecałaby Pani jako gwiazdkowy prezent?

Może „Złota gwiazdka”? ;)) Tak naprawdę uważam, że każda dobra książka jest dobrym prezentem. Najlepszym!Trzeba tylko wiedzieć, co kto lubi – to największa trudność.

Jakie są Pani wrażenia z wizyty na tegorocznych Wrocławskich Targach Dobrych Książek?

Bardzo dobre! Odwiedziło mnie bardzo wielu czytelników, chyba rekordowa ilość jak na Wrocław, co mnie ogromnie cieszy. Odbyłam mnóstwo miłych, serdecznych, ciekawych rozmów,poznałam nowych ludzi, spotkałam starych znajomych – atmosfera była doskonała.

Poza tym niestety niewiele widziałam, bo wpadłam do Wrocławia i wypadłam. Ale niezmiennie kibicuję wrocławskim targom!

Jako że święta coraz bliżej, a i wpasowując się w klimat Pani najnowszej książki, chciałam również spytać o Pani bożonarodzeniowe tradycje.Bez czego nie mogą się obyć święta? I co najbardziej Pani w nich lubi?

Wydaje mi się, że prawie wszystkie najważniejsze tradycje, którym hołduje się w moim domu, trafiły do„Złotej gwiazdki”. Opłatek, choinka, barszcz z uszkami, wspólne pieczenie pierniczków… Bardzo lubię czytanie na głos odpowiedniego fragmentu Ewangelii przez najmłodszego członka rodziny – bo przypomina o tym, co świętujemy (na wypadek, gdyby ktoś zapomniał), lubię to, że wszyscy są razem. Lubię śpiewanie kolęd. I to, że kiedy na dworze jest tak zimno i ciemno, w domu jest ciepło i miło.

Na koniec zostawiłam pytanie, na którego odpowiedź czeka zapewne wielu czytelników: Kiedy możemy spodziewać się kolejnej książki? Ma już Pani jakieś pomysły? Będzie to kontynuacja losów znanych nam bohaterów czy coś zupełnie nowego?

Nadchodzący rok zapowiada się bardzo obficie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2019 ukażą się trzy moje nowe książki, każda u innego wydawcy.

Będzie to jedna mała baśń – dla najmłodszych, jedna duża baśń dla starszych – nieco w nastroju „Rzeki”, ale zarazem zupełnie, zupełnie inna – trochę mroczna, trochę przygodowa, trochę poetycka, trochę symboliczna… No i pojawi się też „Miedziany listek”, trzecia część serii po „Srebrnym dzwoneczku” i „Złotej gwiazdce”. Tym razem bohaterką będzie kuzynka Antka, Tereska.