Marta Kisiel to ałtorka (tak, to nie jest błąd!), której raczej nie trzeba już przedstawiać. Znana z niesamowitego humoru w swoich powieściach, niebanalnych pomysłów i rozkosznego aniołka (Alleluja! Apsik!). A co gdyby tym razem uderzyła w poważniejsze tony? Jak smakuje Kisiel w wytrawnej wersji? Jej nowa książka Toń odpowie na to pytanie.

Dżusi Stern parę lat po tym jak wyprowadziła się z domu po wielkiej kłótni z ciotką, dostaje od niej telefon, że musi natychmiast wracać, bo ta wyjeżdża a ktoś musi się zająć mieszkaniem i kotem. Chcąc czy bardziej nie chcąc, dziewczyna przyjeżdża. I od razu łamie jedną z najważniejszych reguł jakie wpajano jej przez całe dzieciństwo – nigdy, absolutnie nigdy nie wpuszczać nikogo do domu! Jej decyzja zapoczątkowuje lawinę wydarzeń takich jak tajemnicze morderstwa czy wyjaśnienie śmierci rodziców i innych rodzinnych tajemnic. To jednak za dużo jak na jedną osobę. Dlatego są trzy – porywcza, awanturnicza i przebojowa Dżusi, jej poukładana i rzeczowa siostra Eleonora oraz zasadnicza i nieco przerażająca ciotka Klara. We trójkę będą musiały odzyskać to co utracone oraz wyjaśnić wszelkie rodzinne animozje by nauczyć się od nowa ze sobą żyć.

Jest to historia przede wszystkim o rodzinnej tajemnicy. Tajemnicy tak porywającej czytelnika, że nie sposób się oderwać przed przeczytaniem do końca – bo niewiedza strasznie męczy, myśli się wyłącznie o tym jakie będzie rozwiązanie. Nie można spać, nie można skupić się w pracy (doświadczenia z autopsji). Jednak poza tajemnicą nie mniej ważnym w tej powieści są relacje międzyludzkie, zwłaszcza rodzinne. O tym, że nie powinno się wszystkiego trzymać w tajemnicy, a wychowywanie w strachu nie służy nikomu. O tym jak niezadane pytania męczą. I o tym, że jednak rodzina jest rodziną, więc mimo strachu i kłótni rodziny się nie porzuca.

Na samym początku wspomniałam, że ta książka jest inna od poprzednich Marty Kisiel. I faktycznie, jest znacznie poważniejsza i mroczniejsza. Co nie znaczy, że jest całkowicie pozbawiona humoru – wiele opisów jest absolutnie cudownie absurdalnych, a także niewyparzony język Dżusi nie raz wywołuje na twarzy uśmiech. Osobiście uwielbiam Dożywocie, ale absolutnie w najmniejszym nawet stopniu nie jestem rozczarowana powieścią Toń. Tych dwóch książek nie sposób ze sobą porównywać, obie są równie wspaniałe na swój własny, cudowny spokój. Jednak autorka nie byłaby sobą jeśli nie połączyłaby nowej historii w jakiś sposób z już napisaną. Nie jest to jednak Dożywocie a Nomen Omen. W jaki sposób jednak nie zdradzę, bo dla mnie to było ogromne odkrycie – sięgając po tę pozycję nie sądziłam, że te dwie będzie coś łączyć poza Wrocławiem.

Toń wydaje wydawnictwo Uroboros. Ilustracja zarówno na przedniej jak i tylnej okładce jest hipnotyzująca. Zdecydowanie odcina się stylem od poprzednich tytułów, jednak nie ma w tym nic złego. Marta Kisiel uderzyła w nowe tony, więc i ich oprawa powinna być nowa.

Wątek kryminalny – jest, wątek fantastyczny – jest, doskonali bohaterowie – są, tajemnica, napięcie – są, nawiązania do innych historii – są. Wszystko co najlepsze w tej książce jest. Nic tylko sięgnąć i zatopić się w lekturze. Toń – chyba potrafisz?

Ocena: 10/10

Magdalena Ostrowska

Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję wydawnictwu Uroboros!