Nie ukrywam, że zdarza mi się sięgnąć po komiks ze względu na kreskę. Tak właśnie było też w przypadku ,,Nomen Omen tom 1 – Całkowite zaćmienie serca”, którego przykładowe strony mnie zauroczyły, a że i opis fabuły zdawał się interesujący, nie zastanawiałam się wiele i zaczęłam lekturę. Przygotujcie się na całkowite zaćmienie, niestety nie tylko serca.

Rebbecca Kumar nie jest typową nastolatką, nie tylko ze względu na fakt, że cierpi na achromatopsję czy to, że na jej rodzinę składają się dwie mamy i dwa psy. Rebbecca miewa bowiem dziwne wizje, których nie jest w stanie zrozumieć. Widzi w nich niezwykłe istoty i wydarzenia, których w żaden sposób nie można wytłumaczyć w logiczny sposób. W trakcie jednej z takich wizji dziewczyna dosłownie traci swoje serce… Jak się szybko okazuje jest to dopiero początek jej kłopotów.

W świecie ,,Nomen Omen” rzeczywistość co rusz przeplata się ze światem rodem z baśni, a ze względu na przypadłość głównej bohaterki widzimy go w większości w odcieniach szarości – wyjątkiem są tu momenty w których na scenę wkracza magia – są to jedyne strony częściowo lub całkowicie pokryte kolorami. Nie ukrywam, że ma to niesamowity urok i bardzo mi się to spodobało już po pobieżnym przejrzeniu komiksu. Niestety szybko się okazało, że ten zabieg i miła dla oka kreska to praktycznie rzecz biorąc jedyne zalety ,,Nomen Omen”.

Fabuła poprowadzona jest w bardzo chaotyczny sposób, co chwile następują przeskoki w przestrzeni i czasie, obserwujemy akcję oczami różnych bohaterów, a do tego dochodzą jeszcze przeplatające się wymiary – realny i ten magiczny, przez co czytelnik ma początkowo problem cokolwiek z tego zrozumieć. I choć z czasem jest nieco lepiej to niestety owa chaotyczność, brak wyjaśnienia czy też rozwinięcia pewnych kwestii daje się mocno we znaki.

Bohaterów w komiksie przewija się dość sporo, jednak większość z nich można opisać zaledwie kilkoma słowami, które w pełni je definiują – matki Rebbecci to niewidzące świata poza sobą kobiety, paczka Rebbecci to: przyjaciel gej, przebojowa przyjaciółka i często drąca ze sobą koty para. Później dochodzi bezczelny Strażnik z Central Parku, prawdziwa kupa mięśni przekonana o tym jakie to ma Rebbecca szczęście, że zdecydował się jej pomóc. Wymieniać można by jeszcze sporo jednak prawdą jest iż większość postaci cechuje ta sama postawa: jesteśmy tacy fajni/potężni, pełni tajemnic i powinniście nas szanować, tudzież obawiać się. To samo tyczy się głównego złego, który tak jak i parę innych postaci ma irytujący zwyczaj chodzenia nago lub prawie nago. Bo kto im zabroni?

Sama Rebbecca również nie stanowi wyjątku od powyższej reguły. Opisują ją praktycznie jej  achromatopsja, nietypowe moce i wyjątkowa bezczelność. Jako postać całkowicie uzależniona od pomocy innych, nie mająca wiedzy o tym co się wokół niej dzieje przejawiała ona wyjątkowo irytującą postawę roszczeniową. W dodatku postępuje ona bardzo impulsywnie i zdaje się całkowicie nie myśleć nad konsekwencjami swoich działań.

Całość jest utrzymana w dość poważnym tonie, co zdecydowanie nie pomaga komiksowi. Gdyby pewne rzeczy potraktować z przymrużeniem oka lektura z pewnością stała by się przyjemniejsza. Niestety jedyny humor jakiego tu doświadczymy jest dość niskich lotów i opiera się o rozmowach i aluzjach na temat seksu, co osobiście kojarzyło mi się z kiepskimi powieściami dla młodzieży.

Jak już wspominałam komiks broni się pod względem graficznym – rysunki są naprawdę ładne, każda postać jest inna, a zabawa kolorami  w celu ukazania magicznej strony świata stanowi naprawdę ciekawy zabieg.

 ,,Nomen Omen tom 1 – Całkowite zaćmienie serca” to pozycja dla kogoś komu w komiksie wystarczy ładna oprawa graficzna lub szukający naprawdę niewymagającej pozycji młodzieżowo-fantastycznej. Niestety, ciekawy pomysł na fabułę i główną bohaterkę moim zdaniem został całkowicie zmarnowany. Jeżeli szukacie więc dobrego komiksu z klimatach fantasy polecam sięgnąć po coś innego.

Ocena: 3/10

Sara Glanc