Każdy człowiek jest inny, a każdy autor zwraca na co innego uwagę w swoich dziełach i czym innym przyciąga uwagę czytelników. Tsutomu Nihei jest konstruktorem. Konstruktorem niesamowitych, pobudzających wyobraźnię, ale także przygnębiających, mrocznych i pełnych przemocy światów. Zapraszamy do wspólnej wyprawy do kilku z nich przedstawionych w mangach – Abara, Blame!, Rycerze Sidonii i Wolverine Snikt!.

Tsutomu Nihei – Lucca Comics & Games 2015

Tsutomu Nihei urodził się w 1971 roku w prefekturze Fukushima w Japonii, gdzie studiował architekturę. Po zakończonych studiach wyjechał do Ameryki, gdzie realizował się w wyuczonym zawodzie, po roku powrócił jednak do rodzinnego kraju, gdzie rozpoczął swoją karierę jako mangaka. Jego debiutem był opublikowany w 1994 roku Blame – one-shot, który dał początek serii Blame!, która z kolei przyniosła autorowi sławę i sprawiła, że stał się rozpoznawalny również poza Japonią.

Od lewej: Abara, Blame!, Rycerze Sidonii

Choć Nihei nie kontynuował pracy w zawodzie w jego dziełach widać fascynację architekturą i niezwykłą dbałość o szczegóły rysowanych przez siebie miejsc. A te z kolei mają iście monumentalne rozmiary – wieże i wieżowce sięgające nieba, szyby bez dna, plątaniny kabli i rur biegnące nie wiadomo gdzie i tworzące gąszcz tak dziwny iż natura by na niego nie wpadła – możecie sobie próbować to wyobrazić, jednak zapewniam iż Niehi i tak nie raz zaskoczy Was rozmachem stworzonych przez siebie miejsc.

Abara

Zanim jednak zagłębimy się w stworzone przez autora światy warto wiedzieć jedną rzecz. Czytając komiksy Niheia obrazy są równie ważne, a nawet ważniejsze od samego tekstu. Idealnym przykładem jest tutaj Abara – pierwsza wydana w Polsce pozycja tego autora. Lektura tej pozycji wymaga od czytelnika dużego skupienia i koncentracji na tym co pojawia się na kadrach, tekstu jest tam nie wiele, czasami nie pojawia się ani słowo przez kilka stron, a czytelnik praktycznie od razu zostaje wrzucony w wir wydarzeń rozgrywających się w olbrzymiej metropolii nad którą górując dwie tajemnicze bryły zwane Mauzoleami stałozmienności. Czym one są, skąd się wzięły i jakie jest ich przeznaczenie? Tego nie wiemy, a to nie jedyne pytania nękające czytelnika podczas lektury. Dopiero dzięki uważnemu śledzeniu fabuły i wydarzeń z przeszłości powoli można poskładać otrzymane od autora puzzle w sensowną całość. A obraz który otrzymujemy z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom mrocznych, gotyckich klimatów czy też wizji świata z pogranicza apokalipsy i cyberpunku.

Abara

Po wydaniu Abary przez J.P.Fantastica w 2014 roku długo nie było nic słychać o kolejnych pozycjach Tsutomu Niheia, aż do roku 2016 kiedy to wydawnictwo Waneko wydało komiks Wolverine Snikt!, a wydawnictwo J.P.Fantastica i Kotori ogłosiły pierwszy wspólny projekt, którego wynikiem było wydanie w Polsce dwóch serii Niheia – Rycerzy Siodnii i Blame!. Przy czym ten drugi tytuł doczekał się edycji specjalnej w powiększonym formacie i dwóch wydaniach – w miękkiej i twardej oprawie – dostępnej wyłącznie w preorderze.

Blame!

Naszą dalszą wędrówkę po niesamowitych światach Niheia zacznijmy od słynnego Blame!, którego ostatni tom trafił do sprzedaży w styczniu tego roku. W przypadku tego tytułu czytelnik ponownie otrzymuje mroczną, postapokaliptyczną wizję świata, tym razem na wskroś przesiąkniętą cyberpunkiem. Ponownie trafiamy do olbrzymiego tworu zwanego Miastem, znajdującego się gdzieś w bliżej nieokreślonej części wszechświata. Jednak o ile miasto w Abarze można było nazwać olbrzymim, to w przypadku Blame! będzie to określenie niewystarczające. Ten samoistnie rozrastający się od tysięcy lat twór trudno objąć słowami. Niehi w Blame! w pełni pokazuje rozmach swojej wyobraźni i wciąga czytelnika w klasyczną historię drogi przez świat, który z pozoru jest jedną zamkniętą całością, w rzeczywistości jednak tworzy on istny labirynt będący połączeniem ruin dawnych cywilizacji, często nie mających o swoim wzajemnym istnieniu bladego pojęcia, grobowców wymarłych społeczności i pustkowi, które nie pamiętają kiedy ostatni raz stanęła na nich ludzka czy też nieludzka stopa. W Blame! granica między człowiekiem, a maszyną bowiem praktycznie zanikła, a powołane do życia istoty i ludzie, nie raz nie mający w sobie już wiele z tego co my byśmy nazwali człowieczeństwem, poruszają wyobraźnie czytelnika na równi z niesamowitym Miastem.

Blame!

Tak jak w Abarze autor nie bawił się w żadne wprowadzenia i ograniczając się wyłącznie do krótkiego „Może na Ziemi. Może w przyszłości” wrzuca czytelnika na głęboką wodę, rozsypując przez nim fragmenty układanki i zachęcając do poszukiwania kolejnych w celu odpowiedzi na narastające z każdą stroną pytania. Zarówno w przypadku Abary jak i Blame! warto pokusić się o ponowną lekturę, bowiem obie historie czytane po raz kolejny, gdy już dysponujemy pewną wiedzą na temat stworzonych przez autora światów, zyskują w oczach czytelnika inny wymiar.

Rycerze Siodnii – statek-arka Sidonia

Rycerze Siodnii to z kolei pozycja dużo łatwiejsza w odbiorze, którą już na wstępie polecę tym, którzy dopiero planują rozpocząć swoją przygodę z twórczością Tsutomu Niheia. Tym razem czytelnik ląduje na pokładzie tytułowej Siodnii – statktu-arki przemierzającego przestrzeń kosmiczną i uciekającego przez pustelniakami, istotami odpowiedzialnymi za zniszczenie Ziemi. Najdłuższa wydana w Polsce seria Niheia wpasowuje się w idealnie w takie gatunki jak sciecne fiction, space opera i shounen. Również fani wielkich robotów będą więcej niż usatysfakcjonowani lekturą, nie brakuje tu bowiem wielu emocjonujących walk z ich udziałem. Wróćmy jednak do świata, tym razem zamkniętego w obrębie statku Sidonii. Patrząc na niego z zewnątrz nie raz nie potrafiłam ogarnąć umysłem jak ta, choćby i wielka bryła może w sobie mieścić tak różnorodny świat jaki obserwujemy na kartach historii.

Rycerze Sidonii

Po raz kolejny bowiem autor zachwyca czytelnika wizją miasta, w którym nie brakuje budowli pnących się nie wiadomo jak wysoko, schodów chciałoby się powiedzieć sięgających nieba. Znajdziemy tutaj niekończące się korytarze, domy zawieszone nad przepaściami, olbrzymie rośliny, a nawet jeziora. Na tak fantastyczną wizję statku kosmicznego jak Nihei w Rycerzach Siodnii nie pokusił się chyba jeszcze żaden autor. Dodatkowo w przypadku Rycerzy bogactwo stworzonego świata ma też swoje odbicie w załodze, która w większości przeszła spore zmiany przystosowując się do nowej rzeczywistości w jakiej przyszło im żyć po opuszczeniu Ziemi. Powszechna jest więc tutaj fotosynteza, zastępująca w większości normalne spożywanie posiłków, pojawiła się nowa, trzecia płeć, będąca połączeniem cech żeńskich i męskich, a nawet mowa jest o nieśmiertelności. W późniejszych tomach mamy też do czynienia z połączeniem człowieka z obcymi formami życia, wrogimi pustelniakami.

Wolverine Snikt!

Choć w przypadku Wolverina Nihei nie miał w pełni wolnej ręki przy tworzeniu komiksu, także i tutaj widać jego zamiłowanie do tworzenia niezwykłych miejsc akcji. Po raz kolejny raczy on czytelnika wizją ludzkości na skraju zagłady, wszechobecnymi ruinami dawnej potęgi jaką reprezentował rodzaj ludzki, a pustkowia stają się nowym polem walki jednego z najsławniejszych bohaterów Marvela. W przypadku tej pozycji zadowoleni będą wszyscy czytelnicy, których interesuje strona wizualna komiksu, a w szczególności miłośnicy kreski Niheia. Osobiście byłam zachwycona możliwością lektury zawierającej jego prace w pełnym kolorze. Klimatyczne lokacje, emocjonujące pojedynki i nietypowi, aczkolwiek bardzo charakterystyczni dla tego autora wrogowie do pokonania – więcej nie było mi potrzeba do szczęścia, mimo iż pozycja ta nie może równać się poziomem ze wspominanymi wcześniej tytułami.

Wolverine Snikt!

W przypadku polskich edycji mang Niheia nieocenione są swego rodzaju kompendia wiedzy o przedstawionych światach dołączone na końcach tomów. Przy czym największe brawa należą sie tutaj wydawnictwu J.P.Fantastica. W przypadku Abary i Blame! na końcu każdego tomu znajduje się kilka stron wyjaśnień na temat fabuły, pojawiającej się w managach terminologii, postaci czy polskiego tłumaczenia. Zrozumienie genezy niektórych słów stanowiących zazwyczaj zlepek kilku japońskich terminów, które można różnie tłumaczyć, często rzuca szersze światło na poruszane w historiach kwestie. Wielu czytelnikom owo skondensowane przedstawienie wiedzy na temat czytanej historii pozwoli lepiej zrozumieć i wczuć się w przedstawiany na kartach mang świat i zrozumieć losy bohaterów wrzuconych przez autora do tak nieprzyjemnych środowisk.

Do tej pory używałam słowa światy, jednak uważny czytelnik zaznajomiony z przynajmniej kilkoma dziełami tego autora szybko zada sobie pytanie: Czy mowa jest o światach, czy jednym olbrzymim świecie? Powiązania pomiędzy poszczególnymi seriami szybko stają się widoczne, mimo iż autor nie zdaje się nic mówić wprost. Tak jak w przypadku pojedynczych tytułów czy serii, ważne jest zwracanie uwagi na szczegóły. Przykładowo zarówno w przypadku Abary jak i Rycerzy Siodonii napotykamy się na nieprzyjazne istoty zwane pustelniakami, z kolei nazwa Toha Heavy Industries pojawia się zarówno w Rycerzach jak i Blame!. Takich przykładów można by wymienić sporo, jednak już na podstawie tych nielicznych rodzi się w głowie czytelnika przypuszczenie iż zamiast pojedynczych światów Nihei stworzył jedno olbrzymie uniwersum, a poszczególne historie dzieją się w różnych miejscach oddalonych od siebie zarówno w przestrzeni jak i czasie. Czy jest tak w rzeczywistości? Autor z pewnością nie da nam jednoznacznej odpowiedzi, warto więc samemu ocenić ile prawdy kryje się w tym stwierdzeniu i postawić własną teorię.

Abara

Przygoda w światach (a może świecie) stworzonych przez Tsutomu Niheia była dla mnie niesamowitym doświadczeniem, wymagającym sporo skupienia i zaangażowania w czytane historie, ale także przynosząca wiele satysfakcji i wspaniałych wrażeń estetycznych. Bo choć wizje miejsc nakreślone na kartach mang tego japońskiego mangaki nie napawają optymizmem, a  wręcz mogą budzić niepokój to jednak jest w nich coś fascynującego, co sprawia, że mogę wpatrywać się w te same kadry bez znudzenia, odkrywając w nich co jakiś czas nowe szczegóły. Jeżeli szukacie czegoś nowego, czegoś ambitniejszego, wymagającego zaangażowania, ale także w pełni je wynagradzającego, wyprawa do niesamowitych światów Tsutomu Niheia z pewnością będzie się Wam podobać. I co ważniejsze długo nie będziecie jej mogli zapomnieć.

Sara Glanc