Nie będę ukrywać, że jestem ogromną fanką serii gier Dragon Age. Zakochałam się w Thedas i nie sądzę, aby prędko miało się to zmienić. Oczywistym jest więc fakt, że gdy w Polsce pojawił się komiks z universum, nie trzeba było długo mnie namawiać abym po niego sięgnęła. Tak rozpoczęła się moja przygoda z Dragon Age: Zabójca Magów – zapraszam do lektury recenzji pierwszych trzech zeszytów!

Marius i Tessa to najemnicy zajmujący się zabijaniem magów, którzy wykorzystują swoje moce do złych celów, co stanowi trudną i wyjątkowo niebezpieczną pracę. Pewnego razu, gdy w Hercyńskim porcie odpoczywają po kolejnym zleceniu, odwiedza ich tajemniczy posłaniec z Tevinteru. Jest to Flavius, który w imieniu swojego pana przybywa z nową ofertą pracy, która ma polegać na eliminacji grupy magów składających ofiary z dzieci. Pomimo dręczących ich złych przeczuć, dwójka naszych bohaterów, słysząc o tak potwornej zbrodni, decyduje się przyjąć zlecenie i udać się do imperium, wpadając w ten sposób w zastawioną na nich pułapkę…

Historię głównych bohaterów z całą pewnością można nazwać interesującą i wciągającą. Trudno narzekać tu na nudę, a patrząc na zakończenie zeszytu trzeciego, mam wrażenie wkrótce zrobi się jeszcze ciekawiej. Dodajmy do tego świetny klimat, który towarzyszy nam już od pierwszej sceny, w której słowa Tessy opowiadającej o swoim fachu i magii cudownie splatają się z dynamiczną sceną walki. Warto też wspomnieć, że akcja komiksu ma miejsce najpierw na krótko przed, a następnie równolegle z wydarzeniami z trzeciej gry serii Dragon Age. Uważam to za doskonałe posunięcie, ponieważ nie dość, że jest to jeden z ciekawszych okresów w Thedas, to w ten sposób można ukazać kilka interesujących rzeczy takich jak próby radzenia sobie z powstającymi wszędzie szczelinami, które zaobserwujemy w zeszycie trzecim. Wielu fanów na pewno ucieszy też wyprawa bohaterów do Imperium Tevinter, które od dawna stanowi jedną z najbardziej fascynujących graczy krain, którą na pewno miło będzie choć raz zobaczyć na własne oczy. Liczne są też nawiązania do bohaterów i wydarzeń znanych z gier, takich jak fragment, w którym Tessa czyta Mariusowi powieść autorstwa naszego ulubionego krasnoluda, Varrika.

Nieco mniej zachwycili mnie sami główni bohaterowie. Szczególnie Tessa, która jest narratorką historii, nie przypadła mi do gustu, a czasami wręcz nieco irytowała. Gdybym miała wybrać jedno słowo, które pierwsze pojawia się w mojej głowie, gdy myślę o niej to byłoby to ,,przemądrzała”. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż ma ona pewne zalety, które szczególnie widać w jej relacji z Mariusem. Być może właśnie dzięki nim, niektórzy czytelnicy polubią Tessę nieco bardziej niż ja. Jeśli zaś chodzi o Mariusa to jest on z całą pewnością, ciekawszy od swojej towarzyszki, szczególnie biorąc pod uwagę to, czego dowiadujemy się o nim w drugim zeszycie. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że niektóre elementy jego życiorysu były inspirowane Fenrisem z Dragon Age II.

Każdy zeszyt komiksu kończy także krótki słowniczek najważniejszych pojęć, które pojawiają się podczas lektury. Stanowi to miły dodatek, ewidentnie stworzony z myślą o osobach niezaznajomionych z universum. Osobiście uważam jednak, że mimo wszystko, zdecydowanie lepiej sięgnąć po tytuł znając już trochę ten świat, ponieważ choć sama historia jest dość łatwa do zrozumienia, to większość z tego co ją otacza, w tym wspomniane przeze mnie liczne nawiązania, już niekoniecznie. Zapewne także kilka scen, w tym dla przykładu pojawienie się w zeszycie drugim pewnej znanej graczom postaci, też może nieco zmienić swój wydźwięk w zależności od posiadanej przez czytelnika wiedzy.

Wiele słów pochwały należy się też ze względu na stronę graficzną, która jest po prostu cudowna. Trudno oderwać wzrok od szczegółowych rysunków z bardzo dobrze odwzorowaną mimiką. Doskonale są też przedstawione dynamicznie sceny walki, zwłaszcza gdy pojawia się przy ich okazji magia. Jednakże elementem który z całą pewnością zachwyca mnie najbardziej są kolory.

Co jeszcze można powiedzieć? Chyba jedynie to iż jest to naprawdę dobry komiks, który całym sercem polecam. Na pewno stanowi on pozycję obowiązkową dla każdego fana serii Dragon Age!

Ocena: 8,5/10

Kinga Glanc