Pierwszy tom ,,Die’’ był dla mnie miłym zaskoczeniem, udanym połączeniem elementów i motywów charakterystycznych dla fantastyki do których mam słabość. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero w ,,Podzielonej grupie’’ i autorzy pokazują, że mają do zaoferowania coś więcej niż kolejną historie o grupie przyjaciół przeniesionych do świata gry.  

Fabuła drugiego tomu potrafi zaskoczyć, na wiele sposobów. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do większości pozycji, w których bohaterowie przenoszą się do świata fantasy, ,,Die’’ uderza w czytelnika poważnymi tematami. Bohaterowie nawet w ,,grze’’ której są obecnie częścią są obciążeni bagażem doświadczeń z życia, które czeka na nich po drugiej stronie. To, plus konsekwencje decyzji podjętych przy poprzedniej wizycie w świecie gry, sprawiają, że sytuacja komplikuje się tak bardzo jak to tylko możliwe. Jednocześnie jednak, choć nasza drużyna nie zapomina o realnym świecie, widać iż nowa rzeczywistość wciąga ich coraz bardziej.

Jak się nietrudno domyślić, tom ten skupia się wokół podzielonej drużyny i to w dość szerokim tego znaczeniu. Mamy tutaj do czynienia zarówno z rozdzieleniem bohaterów, jak i konfliktem na tle przekonań i planu działania. Nawiązywane są nowe sojusze, podczas gdy te dawne tracą rację bytu. Dawne przyjaźnie wiszą na włosku, strącane przez wielką politykę – bo jak się nietrudno domyślić, zabawa toczy się nie tylko o powrót do domu, w grę wchodzą losy całego świata i bynajmniej nie ma znaczenia iż początkowo był on młodzieńczą fantazją.

Do tego wszystkiego warto także dodać, że ,,Die’’ to pozycja czerpiąca garściami z innych dzieł, co również dodaje całości smaku, nie tylko wywołując miłe zaskoczenie gdy niespodziewanie natrafiamy na nawiązania czy wręcz spotykamy autorów we wnętrzu komiksu. To co zastałam w  ,,Podzielonej grupie’’ było dla mnie sporym, co równie miłym zaskoczeniem, ale o co dokładnie chodzi nie będę już zdradzać.

Pod względem wizualnym komiks należy do jednych z moich ulubionych –styl Stephanie Hans przywodzi mi na myśl mroczną baśń i co rusz zaskakuje feerią barw, a lekkie rozmycie konturów sprawia, że mamy wrażenie jakbyśmy naprawdę zostali przeniesieni do innego świata. Do tego wszystkiego dochodzą fantastyczne projekty postaci – wpasowujące się w ramy klasycznych bohaterów fantasy, a jednak mające także swój charakter i unikalne elementy czyniące je niepowtarzalnymi.

Drugi tom ,,Die’’ ponownie sprawił mi masę rozrywki, oferując mroczną fantastykę, w pięknej oprawie. Sama seria zaczęła zaś żyć własnym życiem, co zdecydowanie można zaliczyć do plusów. To już nie jest mroczniejsza wersja Jumanji, lecz historia i świat, które wciągają i co ważniejsze niechętnie wypuszczają ze swoich objęć. Co tu dużo mówić – nie mogę się już doczekać kolejnego tomu.

Ocena: 8/10

Sara Glanc