Serdecznie zapraszamy do lektury wywiadu z Magdaleną Kozioł – autorką serii 52 kolory życia, do której stworzenia, jak mówi sama autorka, przyczyniły się marzenia, pasja, praca, wytrwałość, poświęcenie, wiara, nadzieja, odwaga, błędy, upadki i pomocne dłonie innych ludzi. Zapraszamy do odkrycia drogi ku marzeniom gościa naszego pierwszego weekendu autorskiego!

magdalena-koziol-wywiad-3

Jestem kobietą, której udało się w życiu, po wielu latach poszukiwań odnaleźć pasję. Od dzieciństwa lubiłam swoją wyobraźnię, książki i uwielbiałam pisać wypracowania. Okazało się, że takie zamiłowania mogą zakończyć się pomysłem o napisaniu własnej książki, który udało mi się zrealizować dzięki wytrwałości, natchnieniu, moim bliskim i pięćdziesięciu dwóm tygodniom jednego tylko roku. Na co dzień jestem żoną, mamą dwójki wspaniałych dzieci i prowadzę sklep z naturalnymi kosmetykami. Uwielbiam rozmawiać, czytać złote myśli, kocham muzykę i cieszy mnie dzielenie się moją pasją z innymi.
W książce, którą mam ogromną przyjemność przedstawić, opisałam niezwykłą historię Sally- pięknej kobiety i miłości, jaka niespodziewanie pojawia się na jej drodze i zaskakuje, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Wszystko to okraszone pięćdziesięcioma dwoma kolorami życia.

źródło opisu: http://52koloryzycia.pl/

Kiedy i jak zaczęła się Twoja pisarska przygoda? Od zawsze chciałaś pisać książki,czy dopiero później, z czasem, zrodziła się w Tobie potrzeba przelania myśli na papier? Jakie były początki Twojej pisarskiej kariery?

Początki miały swoje źródło w dzieciństwie. Pamiętam, że pisanie było dla mnie czymś łatwym i naturalnym.  Były to wypracowania, pisałam też pamiętnik. W czasach szkolnych  lubiłam to zajęcie, podobał mi się język polski i uwaga …rozbiór gramatyczny zdania :).  Gdy skończyłam studia, nie sądziłam, że kiedyś zajmę się tym na serio, że zacznę pisać książki.  Przez całe swoje życie szukałam pasji i zajęcia, do którego zostałam powołana na tej ziemi. Długo błądziłam, nic mi nie interesowało.  Żaden zawód mi nie do końca odpowiadał.  Wydarzeniem przełomowym była choroba mojego synka. Zaczęłam pisać, żeby odwrócić uwagę od jego dolegliwości ( Atopowego Zapalenia Skóry). Jedną z metod leczenia jest między innymi odwracanie uwagi od choroby. Tak właśnie wróciłam do źródła, odnalazłam swoje przeznaczenie. Z perspektywy czasu tamto trudne doświadczenie związane z cierpieniem mojego synka, stało się błogosławieństwem.

Chciałabyś nieco przybliżyć czytelnikom to o czym piszesz?

Piszę o życiu. O tym, jak może być nieprzewidywalne, zaskakujące i piękne. W mojej pierwszej powieści 52 Kolory Życia opisałam historię Sally, pięknej kobiety i miłości, która pojawia się na jej drodze, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Poruszyłam trudny temat zdrady. Sally zakochuje się w żonatym policjancie. Kolorami opisałam wydarzenia, które spotykają bohaterów, a jakich wyborów musieli dokonać i w jaki sposób potoczyły się ich losy, to zaskoczyło nawet mnie. Aktualnie kończę drugą powieść, która porusza niezmiernie bolesny problem przemocy i uzależnienia. Bohaterką jest młoda kobieta – Lena, która próbuje się uwolnić z sideł przeszłości i toksycznych programów dzieciństwa, ponieważ wychowała się w domu dysfunkcyjnym. Pomagają jej w tym anioły, przewodnicy duchowi, psychoterapia, niekonwencjonalna medycyna i nieprzypadkowe przypadki. To powieść ezoteryczna i nietuzinkowa.

Skąd wziął się tytuł – 52 kolory życia? Wiąże się z tym jakaś historia?

Wesoła historia :). Siedziałam na pniaku przed moim domem. Patrzyłam na niebo i dumałam.

– Jaki ma być tytuł? – pytałam samą siebie. Wiedziałam, że potrzebuję 52 tygodnie, żeby  napisać książkę. Ponoć taki okres  jest konieczny,aby sprawdzić czy to, co nam się spodoba, będzie miłością na całe życie, czy tylko przelotnym romansem. Ja postanowiłam napisać pierwszą w życiu książkę! To było dla mnie wyzwanie i to duże. Nie wiedziałam, o czym będzie książka. Myślałam intensywnie nad tytułem. Chciałam napisać coś o psychologii, o odcieniach radości i smutku, o miłości. I nagle mnie olśniło.

– 52 Kolory Życia – powiedziałam na głos.

-Mam to, to ten tytuł – dodałam.

To było niesamowite doświadczenie. Jakbym znalazła pasujący do układanki puzzel. Do tego ucisk w gardle i mrowienie w żołądku – głos intuicji się ponoć tak objawia.

magdalena-koziol-wywiad-6

Co powstało jako pierwsze, gdy zaczęłaś tworzyć 52 kolory życia? Historia, bohaterowie, a może coś jeszcze innego?

Właśnie zaczęłam od tytułu, a co ciekawe z drugą powieścią było identycznie. Wpadł mi do głowy za przyczyną rozmowy z przyjaciółką – Egzotyczny Ptak. Na dźwięk tych słów znów poczułam motyle w brzuchu. Wiedziałam, że tak ma brzmieć tytuł. Dopiero z czasem doszłam, na jaki temat mam pisać.  W głowie dźwięczą już tytuły dwóch kolejnych pozycji i wstępne szkice treści. Na dzisiaj to mi wystarczy i jestem spokojna o ich zaistnienie, ponieważ w końcu, po wielu latach poszukiwań, wkroczyłam na właściwą ścieżkę.

Co najmilej, a co najgorzej wspominasz ze swojej dotychczasowej kariery pisarskiej?

Najmilsza jest  radość z tworzenia i ona jest niezmienna. Mamy moc sprawczą. Tylko nie wszyscy sobie zdajemy z tego sprawę. Ja to odkryłam późno w sobie, ale na całe szczęście nigdy nie jest za późno, żeby zacząć spełniać marzenia i stworzyć takie życie, takie dzieła, takie możliwości, jakich pragniemy i jeszcze moment, w którym wzięłam do rąk moją pierwszą książkę. Na zawsze zapamiętam te ciepłe łzy wzruszenia, które spłynęły po moim policzku.

Najgorzej wspominam przerażenie związane z tym, jak mi się uda wydać moja pierwszą  książkę. Samo jej napisanie było przyjemnością. Niestety żadne wydawnictwo, do którego się zgłaszałam nie chciało podjąć ze mną współpracy. Nikt nie chciał mi dać szansy jako nieznanej autorce. Byłam załamana, ale czułam, że wbrew wszystkim trudnościom muszę wydać powieść.  Pojawiła się na mojej drodze Pani Dyrektor Centrum Kultury i Promocji z mojej gminy – Agnieszka Brodowska. To ona podała pomocną dłoń w wydaniu pierwszych egzemplarzy książki – I TOMU. Zobaczyłam, jak ma wyglądać książka, ponieważ nie miałam o tym zielonego pojęcia. Dowiedziałam się o korekcie tekstu, składzie, okładce, grafice, numerach ISBN. Dostałam możliwość, którą wykorzystałam. Założyłam własne wydawnictwo i stałam się wydawcą mojej powieści. To było ogromne ryzyko związane z pójściem w nieznane, inwestowaniem pieniędzy i organizowaniem całej logistyki wydawniczej. Ja piszę książki, koordynuję korektę, grafikę, promocję i sprzedaż.  Zaczynałam się promować w remizie strażackiej, na festynach, dniach gminy, dożynkach, w małych bibliotekach, gdzie się dało. Bez znanego nazwiska jest dużo trudniej, choć udowodniłam sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych i nawet, gdy jest mi czasami ciężko, gdy  siadam w pokoju i zastanawiam się nad sensem tego, co robię, to idę dalej. Miłość do pisania jest bardzo silna, nie potrafię odpuścić. Moim marzeniem jest, aby moje książki znalazły się w księgarniach. Na razie są dostępne tylko w moim sklepie internetowym Pociąg do natury – z kosmetykami naturalnymi i trzech bibliotekach na terenie mojej gminy.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z wyobraźni. Albert Einstein napisał kiedyś, że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy,  ponieważ wiedza jest ograniczona. Ja od dziecka lubiłam sobie wyobrażać. Zanim zasnęłam tworzyłam w głowie scenariusze różnych historii. Były to bardzo życiowe wydarzenia z udziałem moich kolegów i koleżanek. Reżyserowałam to, co im się przytrafiało. Pamiętam też, że nigdy nie kończyłam tych historii, ponieważ powieki się zamykały i pogrążałam się w krainie Morfeusza.

Co sprawiło Ci największy kłopot podczas pisania?

Organizowanie czasu na pisanie.  Jestem żoną, mamą dwójki dzieci, prowadzę sklep z naturalnymi kosmetykami. Zajmuje się też  gotowaniem, praniem, sprzątaniem,  do tego dochodzą choroby, złe samopoczucie, pakowanie zamówień dla klientów, odrabianie zadań z dziećmi, zabawa, jednym słowem życie i  ciągła walka z zegarem.  Dużo obowiązków, zmęczenie, a tutaj jeszcze pasja i to wyczerpująca. Pisanie jest przyjemne, jak się jest wypoczętym. Czasami zamykały mi się powieki i na zapałkach kończyłam kolejny rozdział książki. Mam taki system, niezawodny, jak na razie. Piszę co tydzień jeden rozdział książki i w każdy piątek publikuję na blogu. Tak napisałam pierwsza książkę, tym sposobem piszę drugą.  To wymaga pilności, wytrwałości i bardzo dobrej organizacji czasu. Wiem, że mam deadline w postaci piątkowego wieczoru i muszę napisać. Czasami nie mam weny,ale i tak piszę. Wolę nieidealne zrobione, niż perfekcyjnie niedokonane.

magdalena-koziol-wywiad-4

Czy napisanie każdej kolejnej książki jest łatwiejsze, a zdobyte doświadczenie ułatwia pracę czy może mimo wszystko ani na chwilę nie można przestać dawać z siebie 110%?

I tak i nie. Mi łatwiej pisać drugą książkę, ze względu na większy zasób słów, zwłaszcza synonimów :). Mam po prostu większe doświadczenie i  widzę swoje błędy. Natomiast pozostaje presja, czy uda mi się napisać równie dobrą książkę? Jak wypadnie nowa na tle poprzedniej. Miałam takie obawy przy Egzotycznym Ptaku. Wiedziałam i czułam, że muszę zacząć pisać drugą powieść. Co to za autor z jedną bestsellerową powieścią ? :). Po pierwszym rozdziale moja najlepsza przyjaciółka i najbardziej surowy krytyk napisała mi takie zdanie : ” Madzia, myślałam, że nie wyjdziesz poza schemat 52 Kolorów Życia, ale ty to zrobiłaś. Udało ci się. Mam ciarki po przeczytaniu pierwszego rozdziału i czuję, że to właśnie Egzotyczny Ptak podbije serca czytelników”. Mam nadzieję, że jej słowa się sprawdzą. Przecież nic nie szkodzi mieć na autorskim koncie dwie bestsellerowe powieści i więcej.

Czy poza ukończeniem serii 52 kolory życia planujesz napisać jeszcze jakieś inne historie? Może planujesz spróbować sił w innych gatunkach literackich?

 W planach na najbliższy czas mam obiecaną mojej córeczce bajkę dla dzieci o wyjątkowej dziewczynce – Klementynce i jej magicznym kotku, a potem sensualną powieść o miłości. Taki zamiar w sobie noszę, aby czytelnik podczas jej lektury mógł poczuć wszystkimi zmysłami jej treść – dotykiem, zapachem, słuchem, węchem i smakiem.

Czy ciężko jest samemu promować swoje książki?

Bardzo, bardzo , bardzo ciężko. To czasami tak, jak walka z wiatrakami. Kiedy przed nosem zamykają wydawnictwa drzwi serce boli. Gdy nie chcą zapraszać na wieczory autorskie, bo moje nazwisko nie przyciągnie czytelników – też boli. Stanie na festynie między wieńcem dożynkowym, a grilowaną kiełbasą z plastikowym stolikiem,  na którym leży moja bestsellerowa powieść i polecam ją „festynowiczom”, a oni przyglądają się z przymrużeniem oka – trudne doświadczenie. Mogłabym przytoczyć wiele historii, ponieważ promowałam książkę w remizie strażackiej, na spotkaniach z przyjaciółmi, w Lublinie w kawiarni, na spotkaniach przedsiębiorczych mam, w lokalnej bibliotece w Goszczy, gdzie Pani Wiesława Zielińska dała mi szansę i zorganizowała mój wieczór autorski. Na pierwsze spotkanie przyszło 9 osób, ale na drugie przywieźli do mnie 20 osób z pobliskiego liceum, żebym im opowiedziała moją drogę. Młodzi ludzie mnie słuchali, nie zwracali uwagę na moje nazwisko, tylko na to, co mam im do przekazania. A opowiadałam o tym, ile jestem w stanie zrobić dla marzeń i dla moich książek. Robię to, co trzeba, wtedy kiedy trzeba, najlepiej jak potrafię. Wiem, że jeżeli bardzo czegoś pragniemy – spełni się. Paulo Coelho tak napisał. Wszystko jest kwestią wytrwałości, cierpliwości pracy, czasu i odwagi. Ja mówię dzisiaj do wszystkich, którzy mają marzenia i boją się po nie sięgnąć – Idźcie po nie śmiało! Odwagi! Ponieważ znajdą się okoliczności, możliwości, sposoby i pomocni ludzie.  Ja powtarzam do mojego anioła często – daj mi możliwości, tylko o to cię proszę, a ja je wykorzystam.

Kto był dla Ciebie największym wsparciem nie tylko podczas pisania, ale także gdy zaczęłaś wydawać swoje powieści?

Bliska rodzina i przyjaciele, którzy we mnie wierzyli i wierni czytelnicy. Gdy traciłam wiarę i nie miałam siły iść dalej po prostu pozwalałam sobie na słabość. Wiele razy próbowałam odpuścić, ale nie potrafiłam. Nie umiałam zostawić pisania, ponieważ w tej wodzie słów czuję się, jak ryba, choć jestem zodiakalnym wodnikiem ;). Jest taka piękna złota myśl Marii Konopnickiej ” Ludzie to anioły z jednym skrzydłem, żeby się wznieść, musimy trzymać się razem.”  Pomocnych aniołów na mojej drodze spotkałam wielu i każdemu z nich jestem wdzięczna: za dobro słowo, za uśmiech, za wiarę, za wskazówki, za krytykę, za pochwałę i za obecność w odpowiednim miejscu i czasie.

magdalena-koziol-wywiad-2

Jak wygląda Twoje miejsce pracy? Czy potrzebujesz jakiś specjalnych warunków do pisania czy możesz tworzyć o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od miejsca?

Mam swój pokój do pracy , w którym emanuje dobra energia. Znajduje się w nim kanapa przykryta miękkim kocem w miodowym kolorze. Mam tam zdjęcia moich bliskich i przyjaciół, piękne kwiaty na parapecie, kominek do aromaterapii i wyjątkowy widok z okna na horyzont. Najbardziej lubię pisać wtedy, kiedy mam spokój i ciszę. Czekam aż moje dzieci pójdą spać i wtedy biorę się za tworzenie moich bestsellerów:).  Jeżdżę też do pobliskiego lasu, jak mam coś zrobić na cito, a w domu toczy się codzienne życie, czyli dzieci się bawią, śmieją, czasami kłócą, a ja potrzebuję się skupić.

Lubisz utrzymywać kontakt ze swoimi czytelnikami? Czytasz opinie na temat swoich książek?

Oczywiście. Jak na razie to ja szukam czytelników, nie oni mnie. Sama promuję swoje książki, ja zabiegam o spotkania, o reklamę, ja polecam moją twórczość,  nawet książki dowożę czytelnikom, jak mam po drodze.  Uwielbiam rozmawiać z czytelnikami. Cieszę się, jak im się książki podobają, gdy wracają po kolejne tomy. Opinie na temat książek czytam wszystkie, gdzie tylko zobaczę. Sama też pytam i piszę do osób, które zakupiły moje książki.  Współpracuję również z blogerami i recenzentami, dzięki nim moje książki stały się jeszcze piękniejsze, ponieważ otrzymałam wskazówki, co ulepszyć i tak też zrobiłam.

Czy ciężko znosisz krytykę? A może wręcz przeciwnie – jest ona budująca i pozwala podszlifować swój warsztat?

Na początku było mi trudno. Musiałam się wystawić na widok publiczny i ocenę. Wiedziałam jednak, że decydując się na taką działalność krytyka i osąd będzie w nią wpisana. Miałam bardzo dużo zachwycających ocen i recenzji dotyczącej mojej twórczości, ale pojawiły się także niepochlebne, wynikające ze złośliwości, ale także takie, płynące  z troski. Jeszcze się taki nie  urodził się, co by wszystkim dogodził – mama mi tak zawsze powtarzała. I jeszcze jedna myśl – nie myli się ten, kto nic nie robi. Biorę pod uwagę  i przyjmuję mądrą, konstruktywną krytykę, która sprawi, że to co robię, będzie jeszcze lepsze.

magdalena-koziol-wywiad-5

Sama dużo czytasz? Masz jakiś tytuł, który jest dla Ciebie wyjątkowo ważny?

Tak lubię  czytać, choć teraz więcej piszę. Uwielbiam książki z zakresu psychologii, motywacji, niekonwencjonalnej medycyny, ezoteryki i wszelkiej tajemnej wiedzy.  Książki, które wywarły na mnie wrażenie to Kod duszy, Jak przestać się martwić i zacząć żyć, Kanon Medycyny Chińskiej.

Zajmujesz się czymś poza pisaniem książek?

Jestem mamą na pełny etat, żoną, gospodynią domową, właścicielką sklepu internetowego z naturalnymi kosmetykami, managerem, specjalistą od marketingu, pocieszycielką, powierniczką, przyjaciółką, córką, wnuczką, pływaczką w wolnym czasie i zumbowiczką, romantyczną marzycielką i kobietą, która codziennie sobie udowadnia, że do pokonania mamy tylko swojej ograniczenia.

Miałyśmy okazję spotkać się na Targach Książki w Krakowie – powiedz, często bywasz na tego typu wydarzeniach? Co o nich sądzisz? Jak wspominasz wspomniane Targi w Krakowie?

Nasze spotkanie zaaranżowała moja determinacja w dążeniu do celu.  Wierzę, że w życiu nie ma przypadków. Dzięki tej miłej rozmowie podczas Targów w Krakowie z Tobą Saro, dzisiaj ukazał się wywiad ze mną. Dla mnie Targi to była szansa na zaistnienie i pokazanie mojej twórczości. Tę szansę wykorzystałam  na 150 % :).

Masz jakieś życiowe motto, które podtrzymuje Cię na duchu w ciężkich chwilach?

Tak.

„Człowiek może być biedny. Ale dopóki ma cel i usiłuje go osiągnąć…. jest piękny.”

Masutatsu Oyama

19. listopada organizujesz swego rodzaju precedensowy wieczór autorski w limuzynie – możesz opowiedzieć coś więcej o tym przedsięwzięciu?

Musiałam swoje odstać na festynach i dożynkach, żeby wpaść na taki genialny pomysł. Co ściągnie czytelników? – zastanawiałam się.  Raz miałam okazję jechać z moim wujkiem  Waldkiem limuzyną po Krakowie. On prowadzi firmę transportową. Wpadł mi do głowy szalony pomysł – wieczór autorski w limuzynie. Pytałam w agencji PR – powiedzieli mi, że to beznadziejny pomysł, że nie znajdę chętnych, że ludzie nie będą chcieli kupić biletów. W dwa  dni po ogłoszeniu wydarzenia na facebook’u zapełniłam mniejszą limuzynę. Musieliśmy zdecydować się pojemniejszą, jedną z najbardziej luksusowych – Cadillac Escalade. Wieczór odbędzie się pod hasłem: ” Literatura, dobra zabawa i wiatr we włosach.” To precedens literacki, mój marketing, moja pomysłowość  w dążeniu do celu.  Przybędą dziennikarzy, którzy uwiecznią wydarzenie na zdjęciach i nagraniach. Kolejny wieczór odbędzie się 30.12.2016 r. piątek w Krakowie. Bilety są dostępne pod tym linkiem. Liczba miejsc ograniczona.  Dzisiaj już wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba marzyć, ponieważ, jak napisał Carl Sandburg: ” Nic się nie spełni, jeśli nie jest wpierw marzeniem.”

Autorka bierze również udział w konkursie Kobieta Roku KIK: https://kobietaroku.kik.pl/k/magdalenaKoziol.

W imieniu swoim i autorki zapraszamy również do obejrzenia filmiku nagranego, z okazji wieczoru autorskiego w limuzynie, przez autorkę, z którego dowiecie się nieco więcej o tym pomyśle: