Serdecznie zapraszamy do lektury wywiadu z Agnieszką Grzelak – autorką znaną między innymi z pięciotomowej serii fantasy Blask Corredo, w której skład wchodzą: Herbata szczęścia, Córka Szklarki, Ścieżki Avenidów, Tajemnice Skyle i Szkoła LaOry, a także z nietypowego dziennika z życia… matki – Matecznik, książki przygodowej Mój francuski patchwork i kolejnej powieści z gatunku fantasy: Gobelin z zamkiem w tle. Życzymy wszystkim miłej lektury i przygody w barwnych i pełnych uroku książkach Pani Agnieszki.

Ukończyła Akademię Medyczną w Warszawie, ale od dziecka marzyła o pisaniu książek. Już w szkole, a potem na studiach, pisała opowiadania, które dawała do czytania przyjaciołom. Jest autorką popularnych bajek profilaktycznych „Cukierki” i „Magiczne kryształy”. Wydała też zbiór „Bajki dla moich córeczek”, napisany z myślą o własnych dzieciach. Oprócz pisania zajmuje się wszelkimi rodzajami sztuki użytkowej – maluje na szkle i porcelanie, haftuje, szydełkuje, szyje patchworki. Jej wielką pasją jest ogród, będący również inspiracją dla jej obrazów akwarelowych. Mieszka pod Warszawą z mężem i czterema córkami.

Jest Pani autorką już dziewięciu książek: Bajek dla moich córeczek, Matecznika, Mojego francuskiego patchworku, Gobelinu z zamkiem w tle i cieszącego się ogromnym powodzeniem – pięciotomowego cyklu Blask Corredo. Czy pamięta Pani jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?

O pisaniu marzyłam od zawsze. W dzieciństwie wymyślałam bajki dla braci, na koloniach snułam nocami niekończące się opowieści. Później pisałam krótkie opowiadania. Była to forma, która najbardziej mi odpowiadała, ale niestety okazało się, że wydawnictwa preferują powieści. I tak powstała „Herbata szczęścia”

Blask Corredo rozpoczyna Herbata szczęścia, a przedstawioną w niej historię można uznać za zamkniętą całość. Czy od początku planowała Pani napisanie kolejnych tomów cyklu?

Pisząc „Herbatę szczęścia” nie miałam pojęcia, że powstaną dalsze części. Kiedy okazało się, że wydawca przyjął tę powieść, wpadłam w taką euforię, że objawiła mi się Mori i cała historia opisana w „Córce Szklarki”. Potem stworzyłam część trzecią – najpierw wymyśliłam tytuł, który bardzo mi się podobał, a następnie dopisałam do niego całą treść. Z następnymi tomami szło coraz ciężej, bo trudno było zapanować nad tak dużą armią bohaterów. Czasami czytelnicy piszą prośby o kontynuację. Widząc, jak niektórym autorom nie służy rozciąganie cyklu w nieskończoność, dla dobra własnego i swoich powieści mówię „nie”.

Skąd czerpie Pani inspiracje do swoich książek?

Trudno powiedzieć. Coś tam się kłębi w myślach i pamięci: obrazy, przeżycia, lektury. Na pewno inspiruje mnie piękno i twórczość w różnych dziedzinach. Bardzo ważne są podróże, które pomagają mi odmalować tło dla toczącej się akcji. Konkretny pomysł na książkę wyłania się stopniowo. Tworzę w trakcie pisania, przyglądam się bohaterom i zastanawiam się, jak postąpią. Czasem nie wiem i długo myślę nad rozwiązaniem jakiejś sytuacji.

Możliwość wędrowania do wnętrza książek – do krainy Avenidów, wydaje się być cudowną perspektywą. Czy Pani sama chciałaby się znaleźć wewnątrz jakiejś powieści? A jeżeli tak to jakiej?

Różne dziewiętnastowieczne i takie z przełomu wieków powieści są niezwykle malownicze i pociągające, ale brak łazienek i niski poziom higieny jakoś mnie zniechęca. Mogłabym się dobrze czuć na wyspie Skyle, więc czwarty tom cyklu „Blask Corredo” wydaje mi się najbardziej atrakcyjny pod tym względem.  „Tajemniczy ogród” F. H. Burnett i „Zaczarowany zamek” Edith Nesbit to kolejne książki, które chętnie bym odwiedziła.

Wśród książek Pani autorstwa można znaleźć pozycje zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych. Dla kogo według Pani najłatwiej jest pisać?

Dla siebie. Bardzo możliwe, że mimo przeczącej temu powłoce zewnętrznej, moje wnętrze jest dość młode. „Herbatę szczęścia” pisałam według własnych pragnień i upodobań. Taką książkę chciałabym przeczytać i takiej nie znajdowałam na półkach biblioteki czy księgarni. Wydawca zaliczył ją do literatury młodzieżowej.

Czy któryś z Pani tytułów, jest dla Pani w jakiś sposób szczególnie ważny?

Na pewno ważna jest „Herbata szczęścia” jako dziecko pierworodne, choć z całego cyklu najbardziej lubię „Tajemnice Skyle”. Szczególny jest też „Matecznik” przeznaczony dla młodych matek, które zmagają się z wychowaniem małych dzieci. Często słyszę, że ta książka im pomaga, że czują się zrozumiane w trudach macierzyństwa. To daje mi wiele radości.

Pisanie jest Pani pasją, pracą, hobby? A może wszystkim po trochu?

Na pewno nie hobby. Moim hobby jest malowanie i wszelkiego rodzaju rękodzieło. Pisanie jest głównie pracą. Czasem towarzyszy mu pasja, częściej mozół. Pasja pojawia się na początku, kiedy kiełkuje pomysł, kiedy coś się rodzi, później zaczyna się rzemiosło i dłubanina.

W Pani historiach poza interesującymi historiami i bohaterami, których nie sposób nie polubić, czytelnik znajduje także wiele ważnych w życiu każdego człowieka wartości – czy od początku planowała Pani ich przekazywanie poprzez swoje książki?

To się jakoś samo dzieje. Nie planuję „przekazywania wartości”. Chcę opowiedzieć jakąś historię i tak ją tworzę, żeby czytelnik dobrze się czuł w wymyślonym przeze mnie świecie. Nigdy nie lubiłam książek z morałem, więc jeśli pojawiają się jakieś motywy dotyczące wartości, to wynika to raczej z tego jaka jestem i o jakim świecie marzę. Wyjątkiem są bajki profilaktyczne „Cukierki” i „Magiczne kryształy”, które powstawały na potrzeby programów profilaktycznych.

Jest Pani osobą szczególnie wrażliwą na piękno, widać to wyraźnie w sposobie jaki Pani pisze. Skąd wzięło się u Pani owo zamiłowanie do piękna, które stara się Pani przekazać w każdej ze swoich powieści?

Zamiłowanie do piękna mam w sobie od zawsze. Trudno powiedzieć, skąd. To po prostu taki dar. Brzydota we wszelkich przejawach mnie odrzuca. Dlatego na przykład nie używam wulgaryzmów ani kiedy mówię ani kiedy piszę. Jest to dla mnie forma brzydoty zanadto rozprzestrzeniona. Moje dzieciństwo przypadało na szare czasy komunizmu, kiedy piękna wizualnego było naprawdę mało. Piękno znajdowałam w książkach. Wtedy chyba zrodziło się we mnie pragnienie tworzenia własnych światów, w których ono dominuje.

Utrzymuje Pani kontakt ze swoimi czytelnikami? Czyta Pani opinie na temat swoich książek?

Bardzo lubię dostawać listy i maile od czytelników. Taki kontakt jest dla mnie bardzo ważny. Praca pisarza jest zajęciem wykonywanym w samotności, potem książka idzie w świat i tylko dostając listy od czytelników wiem jak jest odbierana. I to mnie zachęca do dalszej pracy. Jeśli chodzi o opinie zamieszczone w internecie, to kiedyś czytałam. Teraz przestałam. Widząc jak bezlitośnie traktowani są czasem niektórzy, sławniejsi niż ja pisarze, pomyślałam, że gdyby w podobny sposób ktoś krytykował moje książki, trudno byłoby mi potem tworzyć nowe.

Czy planuje Pani napisanie jeszcze jakiś książek? Jeżeli tak, czy może Pani zdradzić coś na ich temat?

Mam napisanych kilka książek, ale niestety nie mogę znaleźć na nie wydawcy. Jak wynika z odpowiedzi przysyłanych przez wydawnictwa, nie pasują one do profilu wydawniczego. Są podobnie jak „Blask Corredo” trudne do wtłoczenia w ramkę określonego gatunku czy odbiorcy. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni i czytelnicy będą mogli je przeczytać.

Z całych sił trzymamy kciuki za ukazanie się kolejny książek Pani Agnieszki i mamy nadzieję, że nie jesteśmy w tym osamotnieni 😉 Zaś wszystkich tych, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać twórczości autorki gorąco zachęcamy do nadrobienia zaległości – nie będziecie żałować!

Sara Glanc