We współczesnej literaturze panują trendy, które nie potrzebują większego rozgłosu, gdyż są one świetnie rozpoznawalne gołym okiem. Idea niektórych z nich wręcz wbija się w umysły autorów, którzy starają się spłodzić dzieło mieszczące się w ich ramach, lecz nie zawsze się to udaje. Sama koncepcja pozbawiona oryginalności umrze szybciej niż zombie rozjechane opancerzonym wozem bojowym. Czy połączenie Polski Ludowej z niespotykaną i tajemniczą pandemią wirusa czarnej ospy ma szansę wyrwać się z ram? Gdzie w tym zamieszaniu znajdziemy ubabrane we krwi zombie? Jak władza poradzi sobie z narastającym z minuty na minutę kłopotem? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to serdecznie zapraszam do lektury książki Roberta J. Szmidta pt. Szczury Wrocławia. Chaos.

szczury-wroclawia-chaos-1

Tematyka postapokaliptyczna jest bardzo dobrze znana w świecie literatury światowej, oraz krajowej. Nawet w naszym nadwiślańskim państwie nie brakuje autorów, którzy zręcznie poruszają się w jej obrębie. Zakropienie powyższej dziedziny odrobiną zombie jest mieszanką iście wybuchową, jednakowo nie gwarantuje ona sukcesu danego dzieła. Takiego zadania podjął się Robert Szmidt w swoich Szczurach Wrocławia, w których to całkowicie rozłożył na łopatki dotychczasowe, znane pozycje na rynku. Wyeksploatowanie tych dziedzin wymusza na autorze naprawdę precyzyjne działania i przemyślenia każdego słowa, aby nie stać się jedną z tych kolejnych książek na półce, którym brakuje polotu. W tym wypadku nie ma o tym nawet mowy.

Akcja tego dzieła rozgrywa się latach 70. XX wieku, w których to nasza ukochana ojczyzna jest nieustannie patrolowana przez patrole ZOMO, ORMO, KBW, itp. Głównym obszarem po którym będziemy się poruszać wraz z rozwojem fabuły jest miasto Wrocław, a także tereny podmiejskie. To właśnie w tej aglomeracji dojdzie do niespotykanych dotąd incydentów, które zapoczątkują prawdziwą apokalipsę. Szalejący wirus czarnej ospy wymusił zastosowanie nadzwyczajnych kroków, które mają na celu jak najszybsze opanowanie epidemii. Wspomniana choroba okaże się tylko przykrywką do znacznie poważniejszych problemów, które zmiotą w pył znany wszystkim świat.

szczury-wroclawia-chaos-2

Podczas lektury trudno narzekać na nudę, gdyż tempo akcji jest naprawdę spore. Nie ma tutaj czasu na odpoczynek, bowiem każda następna strona przynosi kolejną dawkę wydarzeń i nieodłącznej adrenaliny. Autor w tej kwestii wykazał się niemałym kunsztem. Stworzył genialne połączenie fabularne, które prze do przodu niczym rozpędzony pociąg. Wartkość historii przypadła mi do gustu, nie wyobrażam sobie, aby mogło to być przedstawione w inny sposób. Linie fabularne są doskonale ze sobą powiązane, a większość niewiadomych znajduje swoje rozwiązanie prędzej czy później. Niektórych rzeczy czytelnik musi domyślać się podczas lektury, jednak nie przeszkadza to w czytaniu. Są to raczej domysły wysnute na podstawie dotychczasowych informacji, niż jakiekolwiek braki fabularne.

Trudno wskazać tutaj jednoznacznie głównego bohatera, lecz w moim przekonaniu jest nim każda napotkana przez nas postać, przynajmniej w jakiejś cząstce. To chyba jedyna książka z tego gatunku w której giną prawdziwe osoby. Wszystko dzięki rzeszy czytelników i specjalnemu profilowi społecznościowemu. Taki zabieg tłumaczy realność zachowania postaci. Mają oni uczucia, które okazują na każdym kroku, boją się, nie są nieśmiertelni, ot zachowują się jak zwykli ludzie tamtych czasów. Nie przywiążemy się do nikogo na dłuższy czas, bo śmiertelność wśród bohaterów jest niesamowicie spora.

szczury-wroclawia-chaos-3

Szczury Wrocławia. Chaos to niesamowita przygoda literacka, podróż w czasie do smętnych czasów PRL-u. Klimatyczność dzieła wybija się na główny plan, przez co nie sposób narzekać na nudę. Tempo akcji, hordy łakomych zombie, bolączki PRL-u – to szatańskie połączenie sprawdza się nad wyraz dobrze. Autor tym dziełem udowodnił, że nawet wyeksploatowana tematyka może być genialna. Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji, gdyż szczerze zżyłem się z tym tytułem. Miłym dodatkiem jest dołączone na końcu opowiadanie Horda autorstwa Artura Olchowego. Polecam każdemu czytelnikowi, gdyż za jednym zamachem można liznąć kawał świetnej literatury i historii.

Ocena: 8/10 

Krzysztof Chodara

W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Insignis za przekazanie egzemplarza do recenzji.

logo Insignis