Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu Podróżniczki!

Książka dostępna w przedsprzedaży w Empiku:
http://www.empik.com/podrozniczka-dayton-arwen-elys,p1144723864,ksiazka-p

“Podróżniczka”
Arwen Elys Dayton
Wydawnictwo Uroboros

Rozdział 8

Ponieważ Catherine była matką Johna, przypuszczam, że była trochę szalona – rzekła Quin

do Shinobu.

– Kiedy John mówi o tym, czego chciała, wydaje się tym jak gdyby opętany. Gdy ścigał mnie na terenie posiadłości, a potem walczyliśmy na dachu obory nad urwiskiem, pomyślałam, że jest obłąkany – i to wyłącznie z jej powodu.

Znajdowali się w gabinecie uzdrowicielskim Quin. Na ladach i stole do badań leżały

w rzędach kartki kopii dziennika. Dziewczyna wcześniej zestawiła je chronologicznie, tak jak

w oryginalnym dzienniku, jednak teraz miała nadzieję, że łatwiej uchwyci ich treść, jeśli zobaczy

je rozłożone oddzielnie.

– Chyba nie uważasz, że była wariatką? – zapytał Shinobu.

Stał opierając się o ścianę, z rękami skrzyżowanymi na piersi, i obserwował, jak Quin przegląda kartki.

– Musiała być odrobinę pomylona – odrzekła. – Ale z zapisków w dzienniku wyłania się jej obraz jako osoby, która tropiła niegodziwości, ponieważ pragnęła je naprawić. Wzięła ze stołu do badań kilka arkuszy.

– I wspominała w dzienniku o dobrych rzeczach, po prostu dlatego, że były dobre. Jak na przykład o Maud, kiedy była bardzo młoda i dopiero szkoliła się na Sędzię. Dwie uczennice, przyszłe Poszukiwaczki, zobaczyły ją w posiadłości i w liście do swojego ojca opisały, jak szybko umie biegać:

„niczym jastrząb nurkujący, by schwytać polną mysz”. Catherine podziwiała Młodą Sędzię.

– A co ze Średnim Sędzią? – spytał Shinobu.

Quin podniosła wzrok znad stronic dziennika i obejrzała się na niego. Zobaczyła, że podszedł bliżej. Stał teraz tuż za nią, czytając nad jej ramieniem. Przez ostatnich kilka dni był w dziwnym nastroju, zachowywał się ciszej niż zwykle i poważniej. W trakcie rekonwalescencji jego nastrój często się zmieniał. Ale zainteresowanie dziennikiem napędzało Shinobu, dodawało mu energii.

– Myślę, że Catherine nienawidziła Średniego Sędziego – odpowiedziała Quin. – Jak się zdaje, ilekroć usłyszała, że ktoś powiedział o nim coś złego, umieszczała to w dzienniku.

Istotnie, dziennik zawierał wiele wpisów, zwłaszcza tych wcześniejszych, które ukazywały Średniego Sędziego w niekorzystnym świetle.

– Sądzisz, że on jest kimś ważnym? – spytał Shinobu.

– Ważnym ze względu na to, czego chcemy się dowiedzieć? Dlaczego Poszukiwacze tacy jak mój ojciec są tak inni od tego, jacy powinni być? – Wzruszyła ramionami. – Wszystkie opisane

w dzienniku występki Średni Sędzia popełnił przed setkami lat. Nie widzę, w jaki sposób moglibyśmy obwinić go o naganne zachowanie Briaca.

Shinobu nie wydawał się usatysfakcjonowany odpowiedzią. Quin patrzyła, jak przejrzał kilka kart dziennika i wziął do ręki jedną. Był to list, w którym jakiś Poszukiwacz pisał drugiemu, że widział Średniego Sędziego w pobliżu miejsca, w którym wkrótce potem znaleziono kogoś poważnie rannego. Shinobu podsunął ten list przed oczy Quin.

– A ty uważasz, że Średni Sędzia jest ważny? – zapytała.

Wziął głęboki wdech i oparł się o ladę.

– No cóż… – zaczął z niepewną miną. – Kiedy miałem na głowie fokal – no wiesz, gdy zastałaś mnie z wszystkimi tymi wkłutymi igłami – a tuż przedtem przeglądaliśmy ten dziennik,

więc wtedy… coś poczułem.

– Chodzi ci o to, że poczułeś w umyśle? W kasku?

Przytaknął i w zamyśleniu skrzyżował ramiona na piersi.

– Nie sądzę, by fokal potrafił ukazywać coś, czego wcześniej się nie wiedziało. Ale może pomaga ujrzeć w innym świetle coś, co już się wie. – Shinobu przeczesał palcami włosy i wbił wzrok w swoje buty. Wyglądał niemal tak, jakby nie podobało mu się to, co zamierzał powiedzieć. – Być może zrozumiałem coś w związku z dziennikiem. Pierwszą jego połowę Catherine poświęciła Sędziom – listom wspominającym o nich, temu, ile razy ludzie ich widywali, występkom, jakie

popełnił Średni Sędzia albo o jakie go oskarżano.

– To prawda – przyznała Quin.

– A większość reszty dziennika jest rejestrem miejsc, w których widziano Poszukiwaczy

z rozmaitych rodów oraz ich athameny.

Shinobu umilkł. Quin go ponagliła:

– I kiedy nosiłeś fokal, pojąłeś coś dotyczącego tej kwestii?

Powiedział powoli:

– Wydaje mi się, że dostrzegłem pewien związek… pomiędzy Średnim Sędzią a tym, co stało się później z klanami Poszukiwaczy. A co, jeśli Catherine uznała, że istniał taki

związek?

Quin zastanowiła się nad tym, przebiegając wzrokiem po kartce przed sobą

– Myślisz, że Średni Sędzia znajdował się w centrum tego, czego szukała?

– Myślę, że jej zdaniem odgrywał w tym istotną rolę. Nie wiem, czy rzeczywiście tak było – odrzekł Shinobu.

Znowu spuścił wzrok na swoje tenisówki i czubkiem jednej szturchał w podłogę.

– Ona rzeczywiście uważała go za istotnego – zgodziła się Quin, spoglądając na wczesne notatki w dzienniku. – Ale jeżeli odkryła jakiś związek, nie sądzę, by napisała o tym tutaj.

– Albo napisała, tylko nie potrafisz tego dostrzec – odparł Shinobu.

Nadal wpatrywał się w swoje buty i zdawał się zmagać z jakąś nieprzyjemną myślą. Nie podnosząc wzroku na Quin, ujął ją delikatnie za ramię i przyciągnął bliżej siebie.

– Wiesz, mogłabyś… mogłabyś spróbować użyć fokala – rzekł cicho.

– Chcesz, żebym j a go włożyła?

– Wiem, że nie powinienem go nosić – odparł, wciąż nie patrząc na nią. – Ale… w nim coś jest, Quin. Zobaczysz rzeczy, których inaczej byś nie dostrzegła. – Wskazał głową kartki porozkładane wokół nich. – Obiecuję ci, że tak się stanie. A nawet jeśli nie, będziesz mogła powiedzieć mi, jak się

w nim czułaś. Może on działa na każdego inaczej.

Dziewczyna rozejrzała się po pokoju, a potem znów popatrzyła na Shinobu. Opierał się pragnieniu, by użyć fokala, i to było pozytywne. Quin przyznała w duchu, że chciałaby się przekonać, jak działa ten przyrząd. Ograniczy ryzyko, o ile będzie przestrzegała instrukcji otrzymanych od Mariko. A może Shinobu ma rację i rzeczywiści się czegoś dowie. Quin trzymała w dłoniach kartkę

z instrukcjami Mariko. Shinobu w ogóle nie postępował według tych reguł, kiedy używał fokala, ale dziewczyna zamierzała ściśle się do nich zastosować.

Usiadła ze skrzyżowanymi nogami na dachu swojego domu, a Shinobu przykucnął obok. Pierwsza reguła dotyczyła mocnego, zdrowego ciała. Quin ją spełniała. Realizowała teraz drugie zalecenie instrukcji: Oczyść swoje myśli, poczynając od uspokojenia umysłu.

Ostrożnie oczyściła umysł, tak jak robiła w swojej pracy uzdrowicielki. Zakończywszy to, odczytała następny punkt: Skoncentruj się na aktualnej kwestii.

Jaka jest ta aktualna kwestia?

„Chcę odkryć, kiedy Poszukiwacze zaczęli zachowywać się niegodziwie – pomyślała. –

I czego Catherine mogła się o tym dowiedzieć”. Skupiła się mocno na tych sprawach. Następny krok:

Włóż kask na głowę.

Fokal wsunął się na głowę Quin tak gładko, jakby był zaprojektowany specjalnie dla niej.

W chwili gdy znalazł się na miejscu, dziewczyna usłyszała brzęczenie przenikające czaszkę.Właściwie nie był to hałas, raczej wibracja – nieprzyjemna i dokuczliwa. Jedynym rzeczywistym dźwiękiem było nikłe skwierczenie – kask buzował od elektryczności i Quin czuła ją na czole i wokół uszu.

Zalał ją przypływ dezorientacji, jakby znalazła się na pokładzie szaleńczo rozkołysanej łodzi, chociaż dobrze wiedziała, że siedzi stabilnie na dachu swojego domu. Zachwiała się na bok

i zobaczyła zbliżającą się powierzchnię dachu, ale Shinobu złapał ją za ramiona i podtrzymał.

– W porządku – powiedział na tyle głośno, że usłyszała go pomimo trzeszczenia przy uszach; mocny dotyk jego rąk dodał jej otuchy.

Skwierczenie w kasku przycichło, ale nasiliły się sensacje, które odczuwała w głowie, jakby fokal podłączał się do niej, stając się niemal nieodróżnialny od jej umysłu. To nie wydawało się niemiłe… Przeciwnie, zaczynało być niemal przyjemne.

I nagle nie potrzebowała już pomocy Shinobu, żeby się nie przewrócić. Wstała o własnych siłach.

Elektryczna wibracja kasku całkowicie połączyła się z jej umysłem – i to wprowadziło Quin na nowe, wyższe mentalnie obroty. Spojrzała na swoje ciało, na ręce, które przed chwilą rozłożyła, żeby utrzymać równowagę, na szeroko rozstawione nogi. Własne kończyny wydały się jej małe

i odległe, a jednak wykonywały polecenia. Shinobu był tuż obok, gotowy w razie potrzeby znów ją chwycić.

Podeszła chwiejnie do skraju dachu i spojrzała w górę, ku wysokiemu, zgrabnemu baldachimowi Mostu. Potem popatrzyła w obie strony głównej ulicy Mostu. Roiły się tam tysiące

ludzi, a Quin, spoglądając na nich, odkryła, że potrafi wyczuć, w którym kierunku każda z tych osób zamierza pójść.

Fale pieszych nie były przypadkowe; wewnątrz tłumów istniały linie prądów, w każdym ruchu była logika. Odczuwała to samo co wtedy, gdy leczyła pacjentów – swoją rozszerzoną świadomość – ale dzięki kaskowi doświadczała tego dziesięciokrotnie, stokrotnie silniej niż bez niego.

Odwróciła się. Na wysokości oczu sięgała wzrokiem aż do zatoki poniżej zewnętrznego skraju baldachimu Mostu.

Woda była szara, odpływała od Quin w stronę wyspy Hongkong i załamywała się w tysiącu miejsc, tam gdzie statki wzburzały ją w białe kilwatery. Były też inne ruchy wody: ślady za motorówkami i dżonkami, drobne zmarszczki na powierzchni wokół przybrzeżnych skał, wzory wywołane przypływem, który napierał na olbrzymie filary podtrzymujące Most. Wody zatoki były częścią jednego olbrzymiego oceanu, który krążył wielkimi, powolnymi falami i dotykał wszystkich

linii brzegowych na planecie. Ludzie poniżej byli cząstkami jednego gatunku, który z kolei stanowił część wszystkich żywych stworzeń. Quin niemal mogła ujrzeć cały ten świat…

Dziewczyna ściągnęła swoje myśli z powrotem, tak jak rybak ściąga sieci. Istniała aktualna ważna kwestia. „Dziennik Catherine. Kiedy sprawy Poszukiwaczy odmieniły się na gorsze

i dlaczego?”.

Umysł Quin był teraz większy. Postrzegała te kwestie jako ciemne, wyraźne kształty odcinające się ostro na tle reszty świata. Rozumiała, podobnie jak Shinobu, że fokal nie może ukazać jej czegoś, czego dotąd nie wiedziała. Ale były rzeczy, o których przecież wiedziała… Dziennik. Średni Sędzia, jak to zauważył Shinobu. W tym, co napisała Catherine, istniała logika.

Quin pozwoliła swojemu spojrzeniu przebiec znowu przez główną ulicę Mostu, zobaczyła ludzi, którzy wchodzili i wychodzili, siedzieli, spacerowali, kłócili się, byli leczeni przez uzdrowicieli na górnym poziomie. Mogła też wyczuć setki innych poniżej, szukających zapomnienia w knajpach narkotykowych na niższych kondygnacjach Mostu. Nie chciała przecinać więzi, jaką odczuwała

z nimi wszystkimi, z oceanem w oddali, z łodziami w zatoce, z szarym niebem. Wydawało się

w ł a ś c i we postrzegać rzeczy w ten sposób. A co, gdyby już nigdy nie zdjęła kasku? Czy to nie byłoby lepiej? Czy nie było lepiej, kiedy go nosiła? Mając na głowie fokal, mogłaby pojąć

w s z y s t k o.

Odwróciła się i zobaczyła, że Shinobu przygląda się jej uważnie; jego twarz odbijała dziwną ekstazę złączenia, której doznawała Quin. Tak jak ją uprzedził, fokal był czymś zdumiewającym.

Zmuszenie swoich rąk, aby się poruszyły, było jednym z najtrudniejszych zadań, jakiego Quin kiedykolwiek dokonała, ale ściągnęła z głowy kask nagłym, gwałtownym ruchem i cisnęła go na bok, jakby ją sparzył.

Elektryczne brzęczenie natychmiast stało się znowu słyszalne, ostre i dokuczliwe, jakby kask

i jej umysł rozdzielane spierały się ze sobą. Quin zgięła się w pół i poczuła, że Shinobu objął ją

i posadził ostrożnie na dachu. Odchylała się coraz bardziej do tyłu, aż wreszcie położyła się na plecach

na chropowatej powierzchni dachu i wpatrywała w dźwigary i baldachim wysoko w górze.

– Dobrze się czujesz? – zapytał ją Shinobu. Delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy. – Nie spodobało ci się?

– Spodobało – odrzekła odruchowo, myśląc, że być może nigdy w życiu nic nie podobało się jej bardziej. – Naprawdę. – Odetchnęła głęboko kilka razy i dodała: – Ale to… to zbyt wiele. Nie potrafię tego ogarnąć.

Czuła się zdezorientowana i kręciło się jej w głowie, chociaż nie wiedziała, jak to możliwe, skoro leżała. I mdliło ją, czuła mdłości w żołądku. Oprócz fizycznych dolegliwości doświadczała

też cierpienia psychicznego, bolesnego przygnębienia, kontrastującego z euforią, jaką przeżywała, nosząc kask.

Trzymając się Shinobu, uniosła się do pozycji siedzącej i oparła głowę o jego ramię. Dudniło jej w skroniach.

– Czyż to nie było wspaniałe? – szepnął jej do ucha.

Skinęła głową przy jego ramieniu. Przeniknęła ją fala znużenia, ale brzęczenie w uszach ucichło, z czego wywnioskowała, że odzyskała własny umysł.

– Miałeś rację – rzekła do Shinobu. – Będąc w kasku, nakierowuje się umysł na to, co chce się zrozumieć, i widzi się to wyraźniej. O wiele wyraźniej. Dostrzegłam związek w tym, co napisała Catherine.

– Opowiedz mi o tym.

Zebrała myśli i w trakcie tego poczuła się trochę lepiej.

Kiedy nosiła fokal, myśli przebiegały przez jej głowę szybko i każda była powiązana ze wszystkimi innymi. Ale kilka wyróżniło się jako ważne.

– Tamci chłopcy, których widzieliśmy – powiedziała wolno – wciąż mówili „nasz mistrz”

i sądziłam, że być może mają na myśli Briaca, ale to nie miało sensu, bo traktowali go jak… jak zwierzę czy coś w tym rodzaju. A co, jeśli ich mistrzem jest Średni Sędzia? Co, jeśli ten wpis

w dzienniku o dwóch wyrostkach trenujących ze Średnim dotyczył właśnie t y c h dwóch? Tych samych chłopców.

– A teraz są tutaj i szukają jego athamenu – dodał Shinobu, rozwijając jej myśl.

– Jeżeli szkolił ich dawno temu, a oni nadal tu są… to oznacza, że odpoczywali Tam i że Średni postępuje w niepojęty sposób.

– Tak – potwierdził Shinobu, chwytając natychmiast sens słów Quin. Spojrzał jej w oczy z olbrzymią intensywnością, jaką widziała u niego tamtego popołudnia, kiedy nosił fokal. Wydawało się, jakby użycie przez Quin kasku wywarło na Shinobu niemal taki sam wpływ jak na nią. – A więc od jak dawna oni tu przebywają? – zapytał. – I w jaki sposób przez cały czas kontaktowali się

z Poszukiwaczami?

Jedną ręką podtrzymywał Quin, ale w drugiej trzymał fokal, a teraz obracał go i oglądał pod różnymi kątami.

– Nie… – szepnęła dziewczyna, kiedy wydało się, że Shinobu zamierza włożyć kask. – Wiem, on podsunął mi tę ideę, ale… nie sądzę, że dobrze jest go nosić, Shinobu. Ja nie chcę go nigdy więcej włożyć.

Chłopiec nerwowo oblizał wargi, a potem odłożył kask i powoli przesunął po nim dłonią. Jeszcze przez kilka chwil zatrzymał na nim spojrzenie, po czym odwrócił się z powrotem do Quin.

– Nie włożę go – zapewnił ją. – Nie martw się.

Trzymając się Shinobu, Quin podniosła się na nogi, a wtedy on też wstał. Podał jej fokal

i zauważyła, że nie patrzył przy tym na niego. Pomyślała, że może Shinobu się go boi; teraz potrafiła to zrozumieć.

– W dzienniku jest kilka stron, na które chciałabym rzucić okiem – powiedziała. – Być może mam pewien pomysł.