Wyobraźcie sobie miasto z dużą liczbą schodów, które prowadzą donikąd po prostu urywając się w pewnym momencie. Jednak nie zawsze tak było. Bułykow był kiedyś siedzibą bogów – piękną metropolią, centrum świata, z licznymi świątyniami i wieżami. Czasy te jednak przeminęły po tym jak Kaj zabił bogów. Teraz miasto jest biedne i ledwie cieniem dawnego siebie. Czy to się jednak zmieni, gdy przyjedzie do niego Shara, wnuczka Kaja? Robert Jackson Bennett stworzył niesamowitą rzeczywistość w książce Miasto schodów.

Świat dzieli się właściwie na dwie frakcje: Sajpur oraz Kontynent. Kiedyś to Sajpurczycy byli niewolnikami Kontynentan, nigdy nie sądzili, że będą w stanie się uwolnić, gdyż jako jedyny naród nie posiadali wsparcia bogów. Jednak Kajowi udało się znaleźć sposób, by zabić te istoty. Sytuacja się odwróciła. Teraz to Kontynentanie podlegają Sajpurowi, wprowadzono też zakaz wyznawania wiary w bogów, odprawiania cudów, w ogóle wspominania o tej przeszłości. Nie trudno się domyśleć, że nie budzi to ich zadowolenia.

Shara przybywając do Bułykowa miała za zadanie odnaleźć mordercę profesora Efrema Pangyui, który badał historię bóstw oraz Kaja. Jednak okazuje się to tylko czubkiem góry lodowej, ponieważ ściganie jego zabójców odkrywa także inne spiski. Staje pod znakiem zapytania to, czy bogowie naprawdę odeszli.

Powieść wraz z kolejnymi stronami wciąga coraz bardziej. Początkowo wydaje się, że główną osią fabularną będzie rozwikłanie zagadki morderstwa, jednak bardzo szybko schodzi to na dalszy plan. Dowiadujemy się coraz więcej o mieście, jego przeszłości i tajemnicach. W tle cały czas mają miejsce rozgrywki polityczne – każdy próbuje wykorzystać sytuację na swoją korzyść, choć część wydaje się rzeczywiście mieć na uwadze dobro miasta.

Bennett wykreował niezwykłych bohaterów. Shara mimo swojego doświadczenia nadal pozostała żądna wiedzy, nadal też pragnie postępować tak jak należy, choć już zdaje sobie sprawę z tego, że może pociągnąć to za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Jest postacią bardzo ciekawą, ale przyznam szczerze, że nie najciekawszą. Dopiero bowiem kiedy odkrywa dziennik Eframa pokazuje swój prawdziwy charakter, wcześniej cały czas zachowuje rozwagę, jest wyważona i opanowana, nawet jej myśli są pełne rezerwy, jakby starała się stopować samą siebie. Za to Sigrud, o tak, dla tej postaci naprawdę warto zagłębić się w lekturę. Mimo, że nie pojawia się aż tak często będąc jedynie pomocnikiem Shary. Poza tą dwójką na uwagę zasługuje moim zdaniem Mulaghesh, czyli pani gubernator Bułykowa oraz sam Efram, mimo że z rozpoczęciem książki już nie żyje. Jednak z jego zapisków i z tego co opowiada o nim Shara wyłania się obraz interesującego człowieka.

Autor stworzył niespotykaną często koncepcję bogów, których można zabić odpowiednią bronią. Umiejętnie stopniuje napięcie i powoli odkrywa prawdę o tych istotach i o ludziach zamieszkujących tę rzeczywistość. Okazuje się, że nawet oni sami nie byli jej świadomi. Książka wciąga na początku powoli, jednak później akcja nabiera rozpędu i nie pozwala się oderwać. Jest to dopiero pierwszy tom, jednak zastanawia mnie co jest w planach na drugi tom. Shara podejmuje pewne postanowienia i plan działania na koniec, jednak ten tom sprawia wrażenie zamkniętej całości. Może druga część będzie o Sigrudzie? Nie powiem, że nie ucieszyłoby mnie to.

Miasto schodów wydało w Polsce wydawnictwo Papierowy Księżyc. Wydanie jest bardzo ładne, czyta się wygodnie, nie znalazłam też błędów. Okładkę uważam za dużo ładniejszą niż oryginalną – choć szczerze mówiąc nie do końca oddaje treść książki.

Książkę mogą śmiało polecić każdemu, jest to naprawdę dobra fantastyka z nutką kryminalnych zagadek.

Ocena: 8/10

Magdalena Ostrowska

Książka pod patronatem Kosza z Książkami.