Już jutro na półki księgarni trafi Podróżniczka – kontynuacja Poszukiwaczki autorstwa Arwen Elys Dayton. Tymczasem mamy dla Was aż trzy egzemplarze tej gorącej, letniej premiery! Serdecznie zapraszamy do wspólnej zabawy 😉
Nagrody: 3x egzemplarz Podróżniczki od wydawnictwa Uroboros.
Zadanie konkursowe:
Ci z was którzy czytali Poszukiwaczkę wiedzą, że w świecie stworzonym przez Arwen Elys Dayton istnieje niezwykły rodzaj broni zwany morferami, które zmieniają swój wygląd w zależności od woli właściciela, np. z miecza mogą stać się biczem itp. Gdybyście mieli taką broń, w co byście ją zmienili? Podajcie przynajmniej dwie formy, jakich używalibyście w trakcie walki. Możecie swój wybór krótko uzasadnić 😉
Odpowiedzi pozostawiajcie pod postem na naszym facebooku, na naszej stronie lub wysyłajcie na naszego maila: redakcjakztk@gmail.com
Dodatkowo zachęcamy aby:
1. Polubić profil Kosz z Książkami na facebooku oraz profil wydawnictwa Uroboros.
2. Zaprosić znajomych do udziału w konkursie.
3. Udostępnić post konkursowy.
Zgłoszenia zbieramy do 27 sierpnia do północy.
Wśród nadesłanych odpowiedzi redakcja Kosza z Książkami wybierze zwycięskie po zamknięciu konkursu. Wyniki zostaną opublikowane w przeciągu dwóch tygodniu po zakończeniu konkursu w Konkursach oraz na profilu na FB. Za wysyłkę nagród odpowiada wydawnictwo Uroboros. Nagrody wysyłane są zazwyczaj w przeciągu około dwóch tygodni od publikacji wyników konkursu. Kosz z Książkami nie bierze odpowiedzialności za pracę Poczty Polskiej. Nie odpowiadamy za zaginione przesyłki. Wybór Redakcji jest subiektywny i nie podlega dalszej dyskusji. Konkurs nie jest powiązany z Facebookiem. Wysyłając do nas pracę zgadzasz się na jej publikację na stronie Kosz z Książkami.
Gdybym miała broń która może zmieniać swoją formę to na pewno byłby to ostry i poręczny sztylet z rękojeścią w kolorze krwistej czerwieni. Przyciągałby wzrok. A dlaczego sztylet? Byłby dla mnie idealny w walce wręcz, miecz byłby dla mnie za ciężki, a sztyletem mogłabym machać ile chce, po za tym z sztyletem mogłabym robić zwinne ruchy bo nic by mi nie ciążyło, byłby ostry i bez żadnych problemów wbijałby się w serca moich wrogów lub podcinał im gardła 🙂 Myślę że sztylet w ręce drobnej kobiety byłby idealny i nadawałby mi uroczy wygląd, co by było doskonałą przykrywką dla mojej morderczej natury ^^
A co do drugiej formy to byłby łuk, ponieważ łucznictwo to moje hobby i już potrafię nieźle strzelać. Łuk dla mnie jest jak druga ręka i wiem że nigdy by mnie nie zawiódł. Byłby wykonany z najlepszego drewna i miał wygrawerowane roślinne motywy. Jest to doskonała broń na dłuższe dystanse, ostre strzały doskonale by przebijały pancerze i skórę wroga. Oczywiście strzały byłyby zatrute, byłabym wtedy pewniejsza że wróg już nie powstanie 😉
Zamknęłam oczy i spanikowana zaczęłam myśleć nad czymś do obrony. Muszę się pospieszyć, bo mój przeciwnik, w każdej chwili jest gotów mnie zaatakować. Przed oczami przewijało mi się mnóstwo obrazów, ale nie mogłam się uczepić żadnej konkretnej myśli.
– Bulbulbul…
Niech, to! Jak ja mam się skupić na walce, jak tak strasznie burczy mi w brzuchu. Pociągnęłam mocno nosem, by zapewnić sobie zwiększoną porcję tlenu dla pobudzenia. Zaraz. Czy tylko mi się wydaje, czy ktoś tu właśnie robi grilla? Wyraźnie czuję zapach kiełbasek. Z głodu chyba zaczynam dostawać halucynacji. Ale, o czym ja to mówiłam? Tak! Broń! Teraz!
Uchyliłam najpierw jedno oko, potem natychmiast drugie, z niedowierzaniem patrząc na to, co zmaterializowało się w mojej dłoni.
– SERIO?! Mam przy sobie morferami, które zmieni się w cokolwiek zechcę. Mogłoby się stać najwspanialszym na świecie orężem.
Zamiast tego w prawej ręce dzierżyłam wielką PATELNIĘ… Co poradzić, nie ma czasu na negocjacje i zmiany, zamaskowany wojownik już zbliżał się w moją stronę by dźgnąć mnie swym ostrzem. Jak wyjdę z tego cało, to przynajmniej będę mogła zrobić sobie jajecznicę.
– Świs, puf!
Właśnie znokautowałam złoczyńcę patelnią. Po gwałtownym spotkaniu trzeciego stopnia jego głowy z patelnią, metaliczny odgłos niósł się jeszcze przez chwilę echem. A on sam leżał nieprzytomny na ziemi.
Hmm…całkiem nieźle jak na patelnię. Kto by pomyślał, że akcesoria kuchenne są tak skuteczne w walce w ręcz.
Czas pomyśleć o jakiejś prawdziwej broni do obrony. Zaciskam mocno powieki i szybuję myślami. W tle słyszę jak mój wróg już się ocknął i zaczyna się powoli zbierać do rewanżu.
Błagam tym razem skuteczniejsza broń!
– Puf!
– Nie no, poważnie? Wałek do ciasta?
Morał z tej historii jest prosty, nigdy nie wybieraj się na wojnę z pustym żołądkiem. Chyba, że masz zamiar przerobić kogoś na omlet.
Nigdy, przenigdy(!) nie stanęłabym z nikim do walki bezpośredniej. Ja? Metr sześćdziesiąt w kapeluszu! Aby zwyciężać walki muszę atakować z ukrycia. Szybko i skutecznie. Mój morfer byłby przeważnie karabinem snajperskim. Przyczajona w krzakach siałabym zniszczenie niezauważona i z dala od pola bitwy! Tylko co, gdy ktoś mnie zajdzie od tyłu? Mój niezawodny słuch ostrzegłby mnie, nim przeciwnik zbyt się zbliży, a ja natychmiast przeistoczyłabym morfer w shuriken. Tak mała broń pozwoliłaby mi szybko i precyzyjnie wymierzyć w mego wroga, by po chwili leżał bez życia na ziemi.
Świetlny promień, który oślepia przeciwnika i związuje go, jak lasso, oplatając gorącem i doprowadzając do utraty tchu i druga wersja to podmuch wiatru, który odpycha przeciwnika, albo może go nawet powalić na ziemię i uniemożliwić wstanie. Obie wersje skuteczne, chodź bezkrwawe.
Jako kobieta pacyfistka z prawdziwą żywą bronią niewiele mam wspólnego,ale skoro morfeo dopasowuje się do potrzeb i umiejętności dzierżącego to będę poruszać się w tematach znanych i bliskich.Zatem do dzieła!
1) W seksapil ! Tego mi czasem brakuje, a przecież ” seksapil to nasza broń kobieca”….
2) Wyyysooookie szpilki. Ten cieniutki obcasik wbijany prosto w serduszko. Broń nie dość, ze skuteczna to i dyskretna- nikt się nie spodziewa,ze będąc już face to face pozornie bezbronna nagle zdejmę buta!
3) Młotek to mięsa- na broniach się znam słabo ,nigdy w życiu żadnej nawet w dłoni nie dzierżyłam, a młotek do mięsa będzie pewnie leżał w ręce tak,że ta sama będzie wiedziała co z nim czynić. Silą rozpędu to co zawsze- walić!
4) W kasztan. To sytuacja najbardziej ekstremalna, kiedy widzę,że nie mam jakiejkolwiek szansy w bezpośrednim starciu siłowym atakuje sposobem. Rzucam przeciwnikowi kasztan pod nogi i pytam „Czy to Twój kasztan?”. Napięta atmosfera walki od razu mija i idziemy na piwo.