Autorka znana czytelnikom chociażby z cyklu Blask Corredo, ponownie zaprasza do wejście w świat ukryty wewnątrz cudzych dzieł. Tym razem jednak nie będą to książki, jak to miało miejsce we wspomnianej serii, a tytułowe gobeliny. Serdecznie zapraszam do lektury recenzji książki Gobelin z zamkiem w tle.

Największe przygody zaczynają się z pozoru niepozornie. Tak jest i tym razem. Wizyta siostry bliźniaczki, nawet nieco szalonej, nie jest nowością dla głównej bohaterki i matki dwóch córek, Aliny. Nawet fakt, iż tym razem Halina (która zdecydowanie woli, gdy nazywa się ją Mirandą) przynosi w prezencie zabytkowy gobelin, nie wydaje się być szczególnie dziwny. Jednak gdy bohaterowie zostają wciągnięci do świata wewnątrz gobelinu zaczyna się robić co najmniej nietypowo, a później akcja już wyłącznie nabiera tempa i przygoda Aliny, Haliny i córek głównej bohaterki: 15-letniej Justyny i 12-letniej Izy staje się coraz bardziej nieprawdopodobna.

Główną osią historii jest jednak nie tyle poszukiwanie sposobu ucieczki ze świata gobelinu, co relacje dwóch sióstr, które pod wpływem krytycznej sytuacji, w jakiej się znalazły, coraz bardziej się od siebie oddalają. Gobelin z zamkiem w tle można więc nazwać połączeniem powieści obyczajowej i fantasy, co stanowi dość oryginalną mieszaninę. Warto także dodać iż książka skierowana jest głównie do żeńskiego grona czytelników. Agnieszka Grzelak po raz kolejny snuje powieść pozbawioną brutalnych scen, skupiając uwagę na walorach artystycznych i pięknie ukrytym w otaczającym bohaterów świecie.

Świat gobelinu jest miejscem niezwykłym, stworzony z materiału, pozbawiony zapachów, smaków czy ruchu powietrza. Co ważniejsze jednak, okazuje się więzieniem pełnym pułapek i niebezpieczeństw, które bohaterki pragną jak najszybciej opuścić. W poszukiwaniu drogi ucieczki muszą niestety zagłębić się w ten nieznany świat, a im dalej w głąb gobelinu, tym będzie coraz dziwniej. W drodze do  tytułowego zamku przyjdzie im spotkać jednorożca, jeść kanapki z drzewa kanapkowego (wyczarowanego przez wspomnianego jednorożca), zmierzyć się z trzema siostrami będącymi personifikacją najgorszych plag, pokonać najdziwniejszy labirynt o jakim przyszło wam czytać, stworzony przez rozkapryszoną nastoletnią władczynię, a to dopiero początek długiej listy. Bywa ciekawie, ale również nieco absurdalnie, gdyż niektóre postacie potrafią stworzyć wszystko czego tylko zapragną nie przejmując się jakimikolwiek prawami – czy to natury, czy fizyki. W pewnym memencie ów brak jakichkolwiek zasad rządzących stworzonym przez autorkę światem zaczął mi nieco przeszkadzać.

Powieść cechuje lekki, przyjemny styl, przesycony barwnymi opisami. Całość czyta się naprawdę przyjemnie i szybko. Autorka garściami czerpie z mitów czy średniowiecznych podań, co dla niektórych czytelników będzie stanowiło kolejny plus. Dodatkowo książka prezentuje się naprawdę ładnie.

Gobelin z zamkiem w tle to ciekawa historia, skupiająca się na relacjach między bohaterami, jednak dla tych, którzy znają inne książki autorki będzie ona swego rodzaju rozczarowaniem. Świat gobelinów nie zachwyca tak jak ten znany nam z Corredo, a niektóre rozwiązania wydają się aż nazbyt nierealistyczne, nawet jak na książkę z gatunku fantasy. Mimo wszystko książka stanowi ciekawe wymieszanie gatunków, a historię Aliny i Haliny czyta się z przyjemnością. Jeżeli macie wolny wieczór i szukacie lekkiej opowieści to Gobelin z zamkiem w tle zapewni Wam kilka godzin rozrywki.

Ocena: 6/10

Sara Glanc