Przyznam szczerze, że kiedy Aneta Jadowska po raz pierwszy ogłosiła, że kolejny jej cykl będzie dotyczył Nikity byłam nieco skonsternowana. Postać ta w heksalogii (sześcioksiąg) o Dorze Wilk pojawiła się tylko raz i nie zostawiła po sobie dobrego wrażenia. Zastanawiałam się, dlaczego akurat ona, skoro było wielu innych bohaterów, których historie chętnie poznaliby czytelnicy. Dlaczego nie Roman, Nathaniel, Leon, Katia, czy też 50 twarzy Baala (nadzieja umiera ostatnia)? Teraz po przeczytaniu Dziewczyny z dzielnicy cudów mogę śmiało powiedzieć, że w niczym nie ustępuje ani Dorze ani Witkacemu! Fani Jadowskiej oraz ci, którzy spotykają się z nią po raz pierwszy – do lektury marsz!

Akcja dzieje się w dwóch alternatywnych miastach Warszawy – Warsie i Sawie. Drodzy czytelnicy zapomnijcie o tym jak wyglądał alternatywny Thorn – tu rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Samo mieszkanie w Warsie jest wysoce niebezpieczne (nie tylko ze względu na mieszkańców), a już zwłaszcza niebezpieczne są… Czkawki (nie zdradzę czym są, zbyt wiele by to ujawniło). Nie każdy jednak ma możliwość  by się wyprowadzić, część została uwięziona w tym alternatywnym świecie, którego czas zatrzymał się w latach trzydziestych XX wieku. Czuć niesamowity klimat Warsu, miejsca, które jest jednocześnie przerażające jak i fascynujące i urokliwe. Natomiast, jak wydawnictwo podało w opisie na okładce, Sawa jest „uzbrojona w kły i pazury” i tam nawet Nikita ma opory się tam zapuszczać.

Nikita pracuje jako członek Zakonu Cieni, ponadto wykonuje też potajemnie zadania dla Dzielnicy Cudów. Bohaterka musi między innymi odnaleźć dla klubu Pozytywka ich pracownicę Zeldę, która zaginęła. Ponadto matka Zakonu przydzieliła jej nowego partnera, Robina. Początkowo Nikita nie wie jaką rolę ma on pełnić – jej faktycznego partnera czy może matce zależy na tym, żeby go zabiła bądź on zabił ją. Zmuszona jest więc podjąć decyzję, czy można mu zaufać. Akcja jest niezwykle dynamiczna, zagadki łączą się ze sobą, a wszystko to sprawia, że książki nie da się odłożyć w trakcie czytania. Nie ma dobrego momentu żeby przerwać choć na chwilę!

Bohaterowie wykreowani są znakomicie. Powoli, przez całą fabułę poznajemy przeszłość Nikity i dowiadujemy się o niej coraz więcej. Można też dostrzec w niej zmianę wraz z rozwojem sytuacji, a bohaterka sama zdaje sobie sprawę, że coraz częściej podejmuje decyzje jakich wcześniej by nie podjęła. Rozwija się, choć w jej wypadku można bardziej mówić, że wraca do dawnej siebie. Nie jest to jednoznaczna postać, ma za sobą niewątpliwie ciemną przeszłość. Robin natomiast jest bardzo tajemniczy i niezwykle intrygujący. Również należy do Zakonu Cieni, czasem jednak zachowuje się w taki sposób, że Nikita zastanawia się jakim cudem przeżył do tej pory. Do tego oczywiście cała gama pobocznych charakterów takich jak Kosma, Karma czy Aleks, których wątki na pewno będą czekały na pogłębienie w kolejnych częściach bądź w osobnym tomie opowiadań.

Jadowska w tej powieści, tak jak w przy poprzednich, pozostaje w tym samym uniwersum, przenosi nas tylko do innego miejsca i daje możliwość poznania nowych bohaterów. Jednak jak Szamański blues różnił się od cyklu o Dorze tak Dziewczyna z dzielnicy cudów wyróżnia się jeszcze bardziej od obu poprzednich serii. Jest to naturalne, bo każdy z bohaterów tych trzech cykli ma inny charakter, inną przeszłość i doświadczenia. Uważam jednak, że zasługuje to na uznanie, bo dla pisarza na pewno jest to pewnym wyzwaniem. Dziewczyna z dzielnicy cudów jest poważniejsza, bardziej krwawa i brutalniejsza. Nie będzie tu słodkich aniołków o nie… A Wilki od Dory przy tutejszych bohaterach zyskują niemal rangi domowych pieszczochów – w końcu cały Zakon Cieni, to nie przelewki. Powieści tak naprawdę ciężko nie porównywać do wcześniejszego dorobku autorki. To naturalny odruch. Tym, którzy jednak nie czytali jeszcze jej poprzednich prac (są tacy???) śpieszę jednak donieść – jest to zupełnie niepotrzebne, żeby poznać historię Nikity. Jest ona całkowicie oderwana od wydarzeń z poprzednich książek. Oczywiście znajdą się pewne nawiązania do wydarzeń, w których Nikita brała udział w 3 tomie heksalogii Zwycięzca bierze wszystko. Jednak nie dotyczą one bieżącej fabuły, myślę, że to miał być jedynie smaczek dla fanów Dory. Choć przyznam, że owe nawiązania są według mnie jedynym mankamentem w całej powieści. Uważam, że wystarczyłoby o tym wspomnieć raz, a zamiast tego pojawia się to jednak kilkukrotnie.

Za wydanie nowego cyklu Anety Jadowskiej odpowiedzialne jest wydawnictwo SQN. Okładka to prawdziwy majstersztyk – jedna z najlepszych okładek książkowych jakie widziałam. Autorką ilustracji jest Magdalena Babińska, można je znaleźć także wewnątrz powieści. Nie jest tajemnicą, że obie panie się znają i przyjaźnią, a wszystko dlatego, że Babińska została fanką pisarstwa Jadowskiej, co moim zdaniem widać w jej ilustracjach – znakomicie oddają klimat, a bohaterowie są odwzorowani idealnie. Jej ilustracje pojawiły się także wewnątrz Szamańskiego bluesa. Polecam pojawić się na konwencie lub spotkaniu autorskim, kiedy będzie towarzyszyć Anecie Jadowskiej – można wówczas poprosić o wykonanie rysunku na książce. Nadal jestem w wielkim szoku, jak potrafiła tak szybko i tak ładnie wykonać go na moim egzemplarzu (do tej pory uważałam, że nie da się czegoś zrobić i szybko i ładnie).

Uważam, że powieść trafi zarówno do fanów urban fantasy jak i do miłośników kryminałów. Mimo tego, że uniwersum mieści się w świecie pełnym magii jest ono opisane tak wyraziście i przekonująco, że akceptuje się je bez problemu. Zdecydowanie najlepsza książka 2016 roku. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy!

Ocena: 10/10

Magdalena Ostrowska