Organizacja zrzeszająca osoby z niezwykłymi mocami, będącymi wynikiem mutacji genów. Brzmi znajomo? Jeżeli dodamy do tego 17-letnią, zbuntowaną przeciwko ojcu dziewczynę, jako główną bohaterkę. Niebezpiecznego Kalea, którym niewątpliwie jest zafascynowana oraz jej byłego chłopaka Alexa, dopełniającego popularny w książkach młodzieżowych trójkąt romantyczny, skojarzenie z próbą przerobienia X-Menów na powieść dla nastolatek. Czy debiutancka powieść Jus Accardo rzeczywiście nią jest? A może Dotyk kryje w sobie coś więcej? Zapraszam do lektury recenzji.

dotyk-1
Deznee, główną bohaterkę powieści, poznajemy w dość typowej dla niej sytuacji. Podczas kolejnej imprezy szuka sposobu by odczuć kop adrenaliny. Żądna wrażeń skacze, więc z dachu na desce, mając nadzieję, że uda jej się wylądować na znajdującym się poniżej stogu siana. Nieco rozpuszczoną, przez niektórych uważana za szaloną dziewczynę nic nie jest w stanie zdziwić, czy zaskoczyć. Nawet spotkanie z nieznajomym chłopakiem, gonionym przez równie podejrzanych jak on sam typów, nie wyprowadza jej z równowagi, a wręcz przeciwnie. Deznee uznaje, że oto natrafiła się świetna okazja by dokuczyć swojemu ojcu i zaprasza Kalea do siebie. Nie wie jednak, że chłopak posiada swoją mroczną tajemnicę. Jego dotyk zabija. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi jest tylko początkiem kłopotów, które postawią ich przeciwko Denazen Corporation, potężnej firmie, która wykorzystuje ludzi o niezwykłych umiejętnościach, a co gorsze, na której czele stoi ojciec głównej bohaterki.

Głowna bohaterka z pozoru wydająca się zapatrzoną w siebie i zarozumiałą nastolatką pod wpływem rozgrywających się wydarzeń szybko musi dojrzeć do podejmowania trudnych decyzji. Przede wszystkim zaś do opieki nad Kalem. Chłopak, będący poniekąd główną męską postacią, choć jest wyszkolonym zabójcą i niebezpieczną bronią Denazen okazuje się nieporadny, jeżeli chodzi o rzeczy oczywiste dla zwykłych śmiertelników i najprostsze ludzkie zachowania. Ratunkiem okazuje się Deznee, jedyna osoba, którą może dotknąć, bez obawy, iż odbierze jej Zycie. Zabieg ten zapewne nikogo nie zdziwi, jak bowiem, możliwy mógłby być wątek romantyczny, gdyby naszych bohaterów oddzielała zabójcza moc Kalea? Choć rosnące między bohaterami uczucie zajmuje ważną część całej historii na szczęście nie przytłacza ono reszty fabuły. Co ważniejsze wątek ten został poprowadzony w sposób inteligentny, pokazując jak początkową euforia Kalea, który po raz pierwszy mógł dotknąć innego człowieka, w dodatku dość atrakcyjną przedstawicielkę płci przeciwnej, przeradza się w głębsze uczucie, oparte na wzajemnym zaufaniu i wsparciu. Nie zabraknie też wątpliwości i rozterek, zarówno po jednej jak i drugiej stronie związku. Tym bardziej, że w myślach Deznee obecny jest jej poprzedni wybranek serce. Mówiąc krótko, fani trójkątów romantycznych z pewnością będą zachwyceni.

Całą resztę zaś zainteresować może konflikt między potężną korporacją, wykorzystującą niezwykle umiejętności obdarzonych, zwanych Szóstkami, dla swoich niecnych celów, oraz wolnych Szostek pragnących życia w spokoju, z dala od padającego na nich cienia Denazen Corporation. W książce dodatkowo czeka na czytelnika cała gama interesujących postaci. Nie tylko główni bohaterowie zostali bowiem wykreowani z dbałością o szczegóły, a każda postać ma swoje sekrety i kieruje się tylko sobie znanymi motywami. Jedynie dość jawny podział na złe i dobre charaktery, choć Ci pierwszy próbują się w jakiś sposób usprawiedliwiać, psuje niekiedy zabawę, pozwalając przewidzieć, co wydarzy się na następnych stronach.

dotyk-2

Dotyk stanowi ciekawy wstęp i daje nadzieję, że w kolejnych tomach serii czeka nas jeszcze więcej wrażeń. Akcja nie zwalnia ani na chwilę i pozostaje trzymać kciuki, że wątek romantyczny nie przyćmi toczącej się między Szóstkami, a Denazen walki. Pomimo iż autorka, w swojej debiutanckiej powieści korzysta ze sprawdzonych, czy to w literaturze, komiksie, czy filmach, schematów, robi to w sposób umiejętny, przykuwający uwagę i niepozwalający na chwilę nudy.

Ocena: 7,5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams.

logo Dreams